Jason Doyle, Max Fricke czy Wadim Tarasienko, tych trzech zawodników będzie do wzięcia, gdyby ZOOleszcz GKM Grudziądz spadł w sezonie 2024 z PGE Ekstraligi. Spadek GKM-u oznacza szansę na dobre i duże zakupy Z grona trzech kandydatów do spadku, jakich wymieniają eksperci, to właśnie degradacja GKM-u daje największe i najciekawsze opcje zakupowe. W razie spadku FOGO Unii Leszno łakomym kąskiem byłby właściwie tylko Janusz Kołodziej, a niepowodzenie Enea Falubazu Zielona Góra da możliwość zakontraktowania Jarosława Hampela czy Piotra Pawlickiego. To też są mocne i konkretne nazwiska, ale w zasadzie tylko Kołodzieja można traktować, jako pewniaka i gościa z potencjałem na lidera. A GKM ma takich potencjalnych liderów aż dwóch. Jeden to Doyle, a drugi Fricke. Nic dziwnego, że w takim Apatorze Toruń nie mieliby nic przeciwko turbulencjom u sąsiada zza miedzy, bo jednego z dwóch Australijczyków mogliby przygarnąć. Pewnie bardziej zależałoby im na pozyskaniu Fricke, bo młodszy i bardziej perspektywiczny niż Doyle. Beniaminek PGE Ekstraligi też mógłby na tym skorzystać Spadek GKM-u byłby też na rękę beniaminkowi, bo mógłby liczyć na to, że przygarnie jednego z Australijczyków, a do tego dołoży Tarasienkę. Rosjanin jeździ z polskim paszportem, ma za sobą solidny sezon, więc taki angaż mógłby się okazać niezłym rozwiązaniem. Inni zawodnicy z seniorskiego zestawu GKM-u (Kacper Pludra, Jaimon Lidsey) już nie są takimi łakomymi kąskami, ale klub ma jeszcze co najmniej dwóch niezłych juniorów: Kevina Małkiewicza i Jana Przanowskiego. Oni też w razie spadku trafiliby automatycznie do notatników menadżerów innych drużyn. W Grudziądzu zdają sobie sprawę z tego, że nie są mile widziani w PGE Ekstralidze, ale zapewniają, że po raz kolejny postarają się sprawić psikusa i zapewnić sobie utrzymanie na kolejny sezon. Wtedy inni będą musieli obejść się ze smakiem, bądź też użyć niezwykle mocnych finansowych argumentów, by przekonać Doyle’a czy Fricke do zmiany barw.