Spośród owych 4 zawodników, w najgorszej (przynajmniej na papierze) sytuacji znajduje się Chris Harris. Brytyjczyk co prawda jeszcze niedawno pokonywał Macieja Janowskiego podczas towarzyskiego spotkania reprezentacji w Glasgow, ale jazda na malutkich szkockich "pętelkach" wygląda przy ściganiu się na poznańskim "lotnisku" jak zupełnie inna dyscyplina. Zwycięzca GP w Cardiff z 2007 roku w polskiej lidze nie startował od niemal 5 lat. W składzie faworyta rozgrywek nie ma zresztą wcale pewnego miejsca. O możliwość wystąpienia w meczu będzie rywalizował zapewne z dobrze znającym tor na Golęcinie Władimirem Borodulinem. Za jego wygraną w tej batalii kciuki trzymać będą zapewne najmłodsi zawodnicy Skorpionów, szczególnie ci zagraniczni, dla których możliwość dzielenia parkingu z byłym uczestnikiem Grand Prix może okazać się niepowtarzalną szansą na złapanie bezcennego doświadczenia. Jonasson ma być w Pile więcej niż liderem Podobną rolę w Polonii Piła pełnić będzie Jonasson. - . Rozmawiamy z zawodnikami, którzy mogliby jeszcze wzmocnić zespół i od kilku z nich, którzy mieli styczność z Thomasem słyszymy bardzo pochlebne opnie. Mówi się o nim, że nie tylko potrafi zdobywać dobre punkty, ale i być dobrym duchem drużyny, pomagać młodym zawodnikom, co dla nas będzie szczególnie ważne. Chcemy żeby to był prawdziwy zespół, żeby żużlowcy sobie nawzajem podpowiadali. Jeśli Thomas utrzyma swoje podejście, to prawdopodobnie wokół niego będzie ta drużyna budowana - mówił nam pilski działacz, Andrzej Matkowski. Szwed nie może zaliczyć ostatniego sezonu do udanych. Spisywał się bardzo słabo i szybko stracił miejsce w składzie Lokomotivu Daugavpils. Powrót do dobrze znanej mu Piły jest ogromną szansą również i dla niego. Jeśli na niezwykle lubianym przez siebie torze nie będzie w stanie spisywać się przyzwoicie, to będzie to znak, iż nadszedł najwyższy czas na przebranżowienie. Unia Tarnów klubem ostatniej szansy W liczbie byłych uczestników cyklu Grand Prix klasyfikację drugoligowców wygrywa jednak bez dwóch zdań spadkowicz - Unia Tarnów. Jesienią na Mościce powrócił Peter Ljung. Podpisano także kontrakt z niewidzianym ostatnio w Polsce Troyem Batchelorem. - Sporo czasu spędziłem w Polsce. Bardzo dużo trenowałem. Zużyłem 20-30 opon i nawet nie pojechałem w meczu. Wskoczyłem na jedno spotkanie, potem znowu mnie odstawiono. Tam naprawdę nie jest łatwo - narzekał jeszcze przed rokiem Australijczyk. Znacznie większe od straconych opon problemy miał w ostatnich latach Peter Ljung. Szwed jeszcze na początku sezonu 2020 był absolutnym liderem Unii w rozgrywkach eWinner 1. Ligi, a co bardziej odważni eksperci snuli wizje jego powrotu do PGE Ekstraligi. Niestety, przerażający karambol z ligi szwedzkiej - choć w jego wyniku nie odniósł większych obrażeń fizycznych - zostawił fatalny ślad na jego psychice. Nie wyszedł mu powrót do jazdy w barwach Jaskółek, później bardzo szybko został posadzony na ławce w Wilkach. Powrót do Tarnowa jest więc dla niego ostatnią szansą.