Kryterium Asów w TVP Sport już od kilku tygodni rozpala emocje wśród kibiców. Wielu z nich w ogóle miało nadzieję na to, że TVP pójdzie za ciosem i kupi sublicencję na pokazywanie PGE Ekstraligi. Nic takiego się nie stało, co nie przeszkadza sympatykom żużla dalej marzyć o takiej opcji. Zwłaszcza po tym, jak mający prawa do ligowego żużla Canal+ przerzucił niedzielne mecze z C+ Sport5 do Canal+ Sport, co de facto podnosi koszty oglądania ligi w stacji. Gorące spotkanie dwóch ministrów. "To nie jest pisowski klub" "To był czas Małysza", ekspert widzi w tym szansę - Kibice niezadowoleni, bo choć inflacja spadła, to ceny są wysokie, a życie drogie. W tej sytuacji Kryterium, które jest za darmo i o dobrej godzinie może zgromadzić tłumy na stadionie, ale przede wszystkim przed telewizorami - zauważa żużlowy menadżer Jacek Frątczak. Nasz ekspert przypomina, że kiedyś w niedzielę o 14.00 w każdym domu było święto. - W TVP to był czas Małysza i skoków. Oglądały to miliony. Jak pomyślę, że teraz ten prime time będzie dla żużla, to ogarnia mnie nostalgia i spodziewam się dobrej oglądalności. Jeśli rundy SEC przyciągały 400 tysięcy, a mecz towarzyski Polska - Australia 300 tysięcy, to liczę, że te wyniki zostaną pobite - stwierdza Frątczak. Odpowiedź na ważne pytanie będzie magnesem - Wielu zawodników przyjedzie z już wyselekcjonowanym sprzętem. Będą to dla nich pierwsze poważne i prestiżowe zawody. Na dokładkę w Bydgoszczy, gdzie zawsze było świetne ściganie. Żużel na wysokim poziomie po długiej zimie i ze Zmarzlikiem w roli głównej, to może być niesamowity magnes - analizuje ekspert. W TVP spodziewają się oglądalności na poziomie 350 tysięcy, może odrobinę większej. Jeśli taki wynik będzie, to oznaczać on będzie sukces. W końcu ta impreza nie jest prawie w ogóle reklamowana. Ważniejsi są piłkarze, którzy 21 marca grają baraż do Euro z Estonią. - Wielkiej reklamy może i nie ma, ale jedni przyjdą na stadion, a inni siądą przed telewizorem, by dostać odpowiedź na pytanie, w jakiej formie jest Zmarzlik - kwituje Frątczak.