Pachniało tragedią w meczu polskiej ligi. Stadion zamarł
Unia Tarnów po bardzo zaciętym meczu zremisowała z PSŻ-em Poznań 45:45. Gospodarze mieli wygraną na wyciągnięcie ręki, ale w decydujących momentach zabrakło im szczęścia. Tak było w jedenastym biegu, kiedy para Marko Lewiszyn - Mateusz Szczepaniak wychodziła na podwójne prowadzenie, a skończyło się paskudnie wyglądającym upadkiem Ukraińca. Kibice na stadionie zamarli. Ostatecznie skończyło się na strachu.

Unia Tarnów jest ostatnio na fali wznoszącej. Drużyna Stanisława Burzy najpierw pokonała zespół z Ostrowa, a kilka dni później powtórzyła tę sztukę w konfrontacji z Polonią Bydgoszcz. To pozwoliło rozbudzić apetyty na tyle, że gospodarze mocno liczyli na podtrzymanie zwycięskiej passy i odprawienie z kwitkiem przed własną publicznością PSŻ Poznań. Było blisko, ale skończyło się remisem.
Paskudny upadek Marko Lewiszyna zmienił oblicze meczu
Wynik 45:45 biorąc pod uwagę przebieg tego spotkania można uznać za sprawiedliwy. Cały mecz był bardzo wyrównany, a żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na bezpieczną przewagę. Taką szansę mieli tarnowianie w biegu jedenastym prowadząc w tamtym momencie dwoma punktami. Mocna para gospodarzy w osobach Marko Lewiszyna i Mateusza Szczepaniaka na wyjściu z pierwszego wirażu pierwszego okrążenia zaczęła wychodzić na podwójne prowadzenie. Szybko dojechał do nich Bartosz Smektała, a na torze zrobiło się ciasno. W efekcie doszło do upadku Ukraińca, który z impetem kilkukrotnie koziołkował i zapoznał się z nawierzchnią.
Ta sytuacja wyglądała bardzo groźnie i pachniała poważną kontuzją. Ostatecznie po szybkiej interwencji lekarzy okazało się, że Lewiszyn jest jedynie mocno poobijany. To była dobra informacja dla miejscowych, których skład skonstruowany jest tak, że każdy ewentualny uraz oznaczałby katastrofę dla drużyny. Ukrainiec kontynuował zawody, ale nie był już sobą. W czternastym biegu mógł postawić kropkę nad "i" zapewniając wygraną swojej drużyny, ale nie wytrzymał presji rywala i dał się wyprzedzić jadąc na prowadzeniu.
W efekcie Unia nie domknęła meczu, a w piętnastym biegu stało się to, na co się zanosiło przez dłuższy czas, czyli pad wynik remisowy. I trzeba przyznać, że ten rezultat może zadowalać obie ekipy.
Unia Tarnów próbuje wstać z kolan
Dla beniaminka 2. Metalkas Ekstraligi ten symboliczny punkt meczowy wlewa dalsze nadzieje na skuteczną walkę o utrzymanie. W klubie robią wszystko, aby nie tylko sportowo utrzymać się, ale także doprowadzić finanse do porządku. W ostatnich dniach na konto spółki miała trafić duża transza od jednego z największych sponsorów czyli Województwa Małopolskiego. Te środki powinny spłacić bieżące zobowiązania względem zawodników.
Poza wszystkim działacze robią wszystko, aby pozyskiwać nowych sponsorów. W ramach projektu "Klubu 100" udało się pozyskać już 22 dwie firmy. Koszt uczestnictwa w programie wynosi 20 tys. zł. Tylko dzięki temu klub pozyskał 440 tys. zł.


