Pod koniec sierpnia Adrian Miedziński zaliczył paskudny upadek w Zielonej Górze. Na prostej, gdzie prędkość jest największa i dochodzi do 120 kilometrów na godzinę, Miedziński zahaczył o motocykl Maxa Fricke i obaj z dużą siłą uderzyli w bandę. Fricke szybko się pozbierał, a Miedziński długo leżał na torze. Stracił przytomność, był w fatalnym stanie. Filmiki nagrane po wypadku przez kibiców krążyły na YouTube i budziły grozę. Przez kilka dni walczono o życie zawodnika, trzy dni wybudzano go ze śpiączki farmakologicznej. Rokowania były kiepskie, ale Miedziński z tego wyszedł. Niektórzy mówią o fachowej pomocy lekarskiej, inni o cudzie. Miedziński zaliczył ponad 150 upadków Gdy Miedzińskiego wybudzono, zaczął błyskawicznie wracać do zdrowia. Teraz jest na tyle dobrze, że zawodnik w niedawnej rozmowie z Nowościami poniekąd wyraził chęć powrotu na tor. W każdym razie na pewno nie powiedział wprost, że kończy karierę. Miedziński w swojej karierze miał już ponad 150 upadków. Po każdym wracał i nie było widać niczego w rodzaju blokady czy zamykania gazu. Ten ostatni w Zielonej Górze spowodował jednak naprawdę poważne obrażenia i wielu myślało, że nawet jeśli Miedziński dojdzie do siebie, daruje sobie kontynuację kariery. Wygląda jednak na to, że on o tym nie myśli. Nawet w obliczu tego, że przeciwni mają być jego bliscy. Kluby boją się Miedzińskiego Mocnych polskich seniorów nie ma zbyt wielu, więc można było przewidywać, że nawet po takim upadku Miedziński będzie budził zainteresowanie części ośrodków. Na razie jednak nic takiego nie ma miejsca. Być może kluby po prostu obawiają się tego, że po tak potwornym upadku Miedziński nie będzie w stanie wrócić do formy. Dodatkowo jednak jest to zawodnik wybitnie podatny na kontuzje, a tacy nigdy nie są mile widziani. Prawdopodobne jest jednak to, że zainteresowanie Miedzińskim pojawi się wiosną, gdy po kilku pierwszych kolejkach kluby będą szukały wzmocnień. Mimo wszystko jest to duże nazwisko. Gdy w danym klubie ktoś będzie mocno zawodził, nikt nie będzie się zastanawiał. Telefon do Miedzińskiego będzie pierwszą opcją, oczywiście pod warunkiem że ten oficjalnie zdecyduje się na kontynuację kariery i otrzyma zgodę od lekarzy. Miedziński pojawił się na Gali PGE Ekstraligi Adrian Miedziński ma 37 lat. Jest wychowankiem Apatora Toruń, a egzamin na licencję zdał w 2001 roku. Na koncie ma wygrany turniej Grand Prix w sezonie 2013. Zdobywał też złote medale z reprezentacją Polski. Ostatnio startował w pierwszoligowej Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Żużlowiec pojawił się na poniedziałkowej Gali PGE Ekstraligi. Czas spędzał z narzeczoną i przyjaciółmi. Był w naprawdę niezłej formie. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata