Partner merytoryczny: Eleven Sports

Oszukali Polaków, szykuje się awantura. Czas na gwałtowną reakcję

Żaden z reprezentantów Polski nie otrzymał stałej "dzikiej karty" na starty w cyklu Speedway Grand Prix 2025. Władze światowego żużla po raz kolejny pominęli zawodników z kraju, który napędza dyscyplinę na całym świecie. - Nie jestem zaskoczony. Ciągnie się to już kilka lat - komentuje w rozmowie z Interia Sport żużlowy ekspert Jan Krzystyniak. Były reprezentant Polski zachęca Polski Związek Motorowy do błyskawicznej reakcji. - Władze PZM powinny w końcu ruszyć i pokazać, że z taką decyzją się nie godzimy - zaznacza.

Maciej Janowski żartuje z Bartoszem Zmarzlikiem
Maciej Janowski żartuje z Bartoszem Zmarzlikiem/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Przecieki o braku dzikiej karty dla Macieja Janowskiego lub Patryka Dudka pojawiły się już na kilkadziesiąt godzin przed oficjalnym ogłoszeniem. - Nie jestem zaskoczony, nawet się tego spodziewałem. Zazwyczaj tak traktowano Polaków. Jesteśmy taką dojną krową, z której władze światowego żużla czerpią tylko korzyści, bo dobrze wiemy, że organizacja każdej międzynarodowej imprezy w Polsce jest wielokrotnie droższa od imprez organizowanych w innych europejskich państwach - mówi nam Jan Krzystyniak.

W przyszłorocznym cyklu o tytuł mistrza świata powalczy zaledwie dwóch Polaków (Bartosz Zmarzlik oraz Dominik Kubera). - Światowe władze dałyby Polsce jeszcze więcej imprez, żeby wydoić jak najwięcej kasy od Polaków, a tymczasem mamy tylko Zmarzlika i Kuberę. Zawsze powtarzam, że w Grand Prix powinni startować zawodnicy prezentujący najwyższy, światowy poziom. Porównując naszych reprezentantów, którzy nie dostali dzikich kart do tych, którzy je otrzymali, to jest to przepaść sportowa i jakościowa - dodaje.

Strasbourg – Lens 2-2. SKRÓT. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Żużel. Polacy znów zostali oszukani. Zachęca PZM do reakcji

Prezes PZM - Michał Sikora w rozmowie z naszym portalem przyznał, że jest zażenowany i czuje się oszukany. - To ciągnie się już kilka lat. Wydaje mi się, że ta decyzja przelała czarę goryczy i Polacy w końcu to zrozumieją. Godząc się na takie decyzje, dajemy światowym władzom takie ciche przyzwolenie. Mówią sobie, że Polacy tylko krzyczą, ale nic więcej nie robią. Władze PZM powinny w końcu ruszyć i pokazać, że z taką decyzją się nie godzimy - tłumaczy Krzystyniak.

Rosjanin był o krok od powrotu do mistrzostw świata. Prztyczek w nos Polaków

Nasz rozmówca po wybuchu wojny głośno apelował o wyrzucenie Rosjan. Aktualnie jednak Bartosz Zmarzlik nie ma rywala na przestrzeni całego cyklu. To zmusiło byłego żużlowca i trenera do zmiany zdania. - Chociaż ten polski paszport mógłby dać im możliwość startów w Grand Prix, ale pod neutralną flagą. Jeśli zaproszenia do cyklu nie dostali Polacy, to mogliby dostać Łaguta i Sajfutdinow. Skorzystaliby kibice. Sama nazwa Grand Prix brzmi mocno i dumnie. W mistrzostwach świata powinni startować najlepsi, widowisko powinno być na najwyższym poziomie. Rosjanie wnieśliby wszystko: poziom, wielkie emocje i rywalizację - kontynuuje ekspert.

Właśnie ten brak emocji o tytuł skłania coraz więcej ludzi do wpuszczania Rosjan do cyklu. Taki Artiom Łaguta w sezonie 2024 był najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Wszyscy pamiętamy wspaniałą walkę Rosjanina z Bartoszem Zmarzlikiem o złoto w 2021 roku. - Obecny poziom cyklu jest mizerny. To prawda, kiedyś byłem przeciwny startom Rosjan, natomiast teraz całkowicie stoję po stronie tej dwójki. Gdyby Artiom z Emilem dalej startowali w Grand Prix, mielibyśmy dziesięć dodatkowych imprez z wielkimi emocjami - podsumowuje.

Maciej Janowski/Marcin Kubiak/Flipper Jarosław Pabijan
Patryk Dudek/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Artiom Łąguta przygląda się robiącemu żarty Taiowi Woffindenowi/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem