Przecieki o braku dzikiej karty dla Macieja Janowskiego lub Patryka Dudka pojawiły się już na kilkadziesiąt godzin przed oficjalnym ogłoszeniem. - Nie jestem zaskoczony, nawet się tego spodziewałem. Zazwyczaj tak traktowano Polaków. Jesteśmy taką dojną krową, z której władze światowego żużla czerpią tylko korzyści, bo dobrze wiemy, że organizacja każdej międzynarodowej imprezy w Polsce jest wielokrotnie droższa od imprez organizowanych w innych europejskich państwach - mówi nam Jan Krzystyniak. W przyszłorocznym cyklu o tytuł mistrza świata powalczy zaledwie dwóch Polaków (Bartosz Zmarzlik oraz Dominik Kubera). - Światowe władze dałyby Polsce jeszcze więcej imprez, żeby wydoić jak najwięcej kasy od Polaków, a tymczasem mamy tylko Zmarzlika i Kuberę. Zawsze powtarzam, że w Grand Prix powinni startować zawodnicy prezentujący najwyższy, światowy poziom. Porównując naszych reprezentantów, którzy nie dostali dzikich kart do tych, którzy je otrzymali, to jest to przepaść sportowa i jakościowa - dodaje. Żużel. Polacy znów zostali oszukani. Zachęca PZM do reakcji Prezes PZM - Michał Sikora w rozmowie z naszym portalem przyznał, że jest zażenowany i czuje się oszukany. - To ciągnie się już kilka lat. Wydaje mi się, że ta decyzja przelała czarę goryczy i Polacy w końcu to zrozumieją. Godząc się na takie decyzje, dajemy światowym władzom takie ciche przyzwolenie. Mówią sobie, że Polacy tylko krzyczą, ale nic więcej nie robią. Władze PZM powinny w końcu ruszyć i pokazać, że z taką decyzją się nie godzimy - tłumaczy Krzystyniak. Rosjanin był o krok od powrotu do mistrzostw świata. Prztyczek w nos PolakówNasz rozmówca po wybuchu wojny głośno apelował o wyrzucenie Rosjan. Aktualnie jednak Bartosz Zmarzlik nie ma rywala na przestrzeni całego cyklu. To zmusiło byłego żużlowca i trenera do zmiany zdania. - Chociaż ten polski paszport mógłby dać im możliwość startów w Grand Prix, ale pod neutralną flagą. Jeśli zaproszenia do cyklu nie dostali Polacy, to mogliby dostać Łaguta i Sajfutdinow. Skorzystaliby kibice. Sama nazwa Grand Prix brzmi mocno i dumnie. W mistrzostwach świata powinni startować najlepsi, widowisko powinno być na najwyższym poziomie. Rosjanie wnieśliby wszystko: poziom, wielkie emocje i rywalizację - kontynuuje ekspert. Właśnie ten brak emocji o tytuł skłania coraz więcej ludzi do wpuszczania Rosjan do cyklu. Taki Artiom Łaguta w sezonie 2024 był najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Wszyscy pamiętamy wspaniałą walkę Rosjanina z Bartoszem Zmarzlikiem o złoto w 2021 roku. - Obecny poziom cyklu jest mizerny. To prawda, kiedyś byłem przeciwny startom Rosjan, natomiast teraz całkowicie stoję po stronie tej dwójki. Gdyby Artiom z Emilem dalej startowali w Grand Prix, mielibyśmy dziesięć dodatkowych imprez z wielkimi emocjami - podsumowuje. Legendarny klub wstaje z kolan, są wielkie plany. Czekają na to prawie dwie dekady