Grupa Azoty w związku z kiepską sytuacją finansową postanowiła podjąć decyzję o zakończeniu współpracy z Unią Tarnów. Spółka skarbu państwa co roku inwestowała 3-4 miliony złotych w polski klub. W tym roku liczono na przelew w wysokości 3,5 miliona. W ostatnich dniach trwała akcja ratunkowa żużla w Tarnowie. Zespół oficjalnie wystartuje w Krajowej Lidze Żużlowej. Uderzył pięścią w stół. "To paranoja!" Unia zbudowała naprawdę bardzo mocny zespół, jak na warunki drugoligowe. Z miejsca stali się kandydatem numer jeden do awansu. Wszystko miało odbywać się tak, jak co roku, bez żadnych problemów. Niespodziewanie Grupa Azoty poinformowała o ogromnych stratach. Rykoszetem może dostać nie tylko Unia, bo podobny los wkrótce może czekać Chemik Police. Przez dłuższy czas istniało ryzyko, że zespół po prostu wycofa się z rozgrywek. Trwała akcja ratunkowa, która zakończyła się pozytywnie. Sama sytuacja wzbudziła jednak gorące dyskusje. Większość kibiców poddaje pod wątpliwość funkcjonowanie 3-krotnego mistrza Polski, którego budżet w głównej mierze od lat oparty był tylko i wyłącznie na Grupie Azoty. Gdy nagle wsparcie zniknęło, to zaczęły się kłopoty. To najwięksi poszkodowani. Krzystyniak: Powinni dwa razy się zastanowić Najgorsze w tym całym zamieszaniu było to, że najmniej ze wszystkich wiedzieli sami zawodnicy. Oni właściwie zostali postawieni przed faktem dokonanym. Obiecano im jak zwykle złote góry, a omal nie skończyli bez przynależności klubowej. Dalej w zasadzie nie wiadomo, co z ich zarobkami i czy wysokość kontraktów wciąż będzie taka sama. Najważniejszą informacją jest jednak to, że w ogóle będą mieli okazję do startów, a co za tym idzie do zarabiania pieniędzy. To jeszcze niedawno nie było wcale takie oczywiste. - Doskonale ich rozumiem. Kiedy ja jeździłem, to były kluby, w których praktycznie przez cały sezon nie otrzymałem złotówki, a wymagano ode mnie wyniku. Wszystkie pieniądze szły wówczas dla zawodników zagranicznych, a my Polacy otrzymywaliśmy ochłapy. Dla mnie to jest bardzo wątpliwe, czy oni otrzymają obiecane pieniądze. Jak miałbym dać im jakąś radę, to powinni dwa razy się zastanowić przed następnym podpisywaniem kontraktu - kończy.