Do czerwca, do walnego zgromadzenia stowarzyszenia Stal Gorzów będzie atak na prezesa klubu Waldemara Sadowskiego. On to wie, ja to wiem, w Gorzowie wiedzą to wszyscy. Do czerwca będzie ostry atak na Sadowskiego To jest ostra gra na przejęcie władzy. Jeśli do czerwca uda się osłabić pozycję Sadowskiego robiąc mu czarny pijar, to niewykluczone, że członkowie stowarzyszenia powiedzą: nie, no tak dalej być nie może i przekażą władzę w stowarzyszeniu komuś innemu. A ten ktoś będzie mógł potem odwołać pana Sadowskiego także z funkcji prezesa spółki. Konkurenci prezesa? Na pewno jednym z nich jest odsunięty przez pana Sadowskiego z rady nadzorczej spółki Remigiusz Turek. Drugim jest były prezes Marek Grzyb, choć w jego przypadku o żadnym powrocie nie ma już mowy. Były działacz ma swoje problemy (sprawa i zarzuty o pranie brudnych pieniędzy). Zresztą o rozwodzie ze sportem już opinię publiczną informował. Wracać nie zamierza. W stowarzyszeniu ma jednak swoich ludzi i może zrobić psikusa następcy. Problem prezesa? Sam dostarcza paliwo Wróćmy jednak do prezesa Sadowskiego, który wiedząc, że ma mocną, czekającą na jego potknięcie opozycję, sam dostarcza paliwo atakującym. Teraz zrobił to, dając zielone światło dla grafiki przygotowanej przez klubowego speca od marketingu Michała Wasilewskiego. Grafika sama w sobie nie jest zła. Zwraca uwagę tylko jeden szczegół. Mianowicie zakaz oglądania biegów na stojąco. Wszyscy mają siedzieć. Kiedy już kibice zwrócili uwagę w sieci na absurd tego pomysłu, klub pospieszył z wyjaśnieniem, że tu chodzi jedynie o to, żeby mieć na względzie, że na stadionie są też dzieci i osoby niepełnosprawne, które przez to, że ktoś stoi zwyczajnie, nie widzą. Szkoda, że to zastrzeżenie nie pojawiło się od razu. Ma swoje plusy, ale marketing i komunikacja są jego słabą stroną Prezes Sadowski wiele rzeczy zrobił dobrze. Opanował panikę po aresztowaniu poprzednika. Dokończył sezon 2022 na drugim miejscu. Choć stracił Bartosza Zmarzlika, to zbudował niezły skład na ten rok. Wreszcie ustabilizował finanse i z pomocą miasta czy wojewody pozyskał kilku ciekawych sponsorów. Jednak marketingowo prezes Sadowski leży na łopatkach. To plus błędy komunikacyjne powoduje, że jest powód, by do niego "strzelać". Teraz z powodu grafiki, a wcześniej dlatego, że żona i wiceprezes Daniel Miłostan nie trzymali ciśnienia i postanowili zatriumfować nad oponentami, gdy stało się jasne, że będzie umowa z KGHM. Jeszcze wcześniej sam prezes udzielił jednego, czy dwóch wywiadów, w których delikatnie szczypnął pana Turka, budząc demony. Musi zbudować swoja "Stalową Rodzinę" Teraz komuś, bo to nie jest przypadek, udało się zmobilizować grupę kibiców (znów aktywny jest fanpage Fanatycy ze Stali), która wniosła na stadion transparent i już poszło w eter, że prezes kazał ich potraktować gazem. No nie kazał. To ochrona była nadgorliwa. Jakie to jednak ma znaczenie. Szczegóły się nie liczą. Tak jak napisałem, to jest ostra walka o władzę, w której każdy gra tak, jak może. Jeśli prezes Sadowski nie chce być Sad(oof)wskim z tego transparentu, to musi szybko coś zrobić. Jeśli jego poprzednik miał "Stalową Rodzinę", to on też musi coś wymyślić. Nie może po marketingowym polu poruszać się niczym słoń w składzie porcelany, nie może dawać pretekstu. Musi działać. A przede wszystkim musi się zastanowić, czy najął do tej roboty właściwego człowieka. Najprostsze byłoby oczywiście wyciągnięcie ręki do pana Turka. Pytanie, czy to jest jeszcze możliwe? Bo z boku to wygląda tak, że obie strony okopały się na swoich pozycjach i ani myślą o rozejmie.