Pawlicki powoli się odbudowuje w nowym otoczeniu. Wydaje się, że w końcu dopasował silniki do toru we Wrocławiu, bo w pierwszych meczach na Stadionie Olimpijskim prezentował się przeciętnie. W spotkaniu z Cellfast Wilkami uzbierał jednak 10 punktów z bonusem, mimo wykluczenia z piętnastego wyścigu. Upadł na drugim łuku po kontakcie z Andrzejem Lebiediewem. Nie zawinił nikt, po prostu było ciasno, ale sędzia musiał kogoś wykluczyć. Znów padło na żużlowca Betard Sparty.Kiedy Pawlicki wracał do parku maszyn, to podszedł do niego Lebiediew. Łotysz zapytał go o to, jak się czuje. Polak nie ukrywał zaskoczenia wykluczeniem. Kilkanaście sekund później zauważył w swoim boksie stojącego kamerzystę. - Odejdź z tą kamerą - powiedział, wyraźnie dając do zrozumienia, że kamerzysta nie jest w tym konkretnym momencie mile widziany. Kto do wykluczenia? Analiza Dobruckiego Rafał Dobrucki, czyli selekcjoner reprezentacji Polski, w studiu Eleven Sports przeanalizował sytuację. - Decyzja było trudna, natomiast jak miał jechać Piotr Pawlicki, kiedy czwórka zawodników wjeżdżała w łuk, a poszerzał to wejście jeszcze Andrzej Lebiediew. Gdyby Piotr się nie przewrócił w momencie, w którym zaczął się przewracać, to mogłoby dojść do sytuacji, że razem z Lebiediewem uderzyliby w płot - rozpoczął Dobrucki.Swoje trzy grosze dołożył jeszcze Jason Doyle. - Odegrał rolę, która zamieszała całą sytuację. Niby wydawało się, że pójdzie pod Macieja Janowskiego, jednak zmienił zdanie i zrobiło się ciasno. Od początku świadomy całej sytuacji musiał być Lebiediew, którego manewr Doyle'a na pewno bardzo zaskoczył i stąd ten upadek - ocenił trener. Lebiediew przedstawił swój punkt widzenia Lebiediew wypowiedział się o tym wypadku w pomeczowej mixed zonie. - Chyba był to moment, w którym powinna działać zasada pierwszego łuku - skomentował sugerując, że nikt nie powinien zostać wykluczony. - Tak naprawdę chciałem się wynieść, wjechać między nich i nagle pojawił się Jason. Nadziałbym się na jego koło. Musiałem przejechać prosto, a tam był już Piotr. Na pewno nie chciałem zrobić nic złego, po prostu zamknęła mi się bramka między Piotrem i Jasonem. Trochę się wysunąłem, ale wydaje mi się, że nie zmieniałem trajektorii jazdy - skomentował.- Wychodząc z łuku, cały czas jechałem linią prostą. Ani nie zawężałem, ani nie poszerzałem. Nie miałem gdzie pojechać. Włączyłem ręczny, ale Piotr był już tuż, tuż. Decyzja sędziego? Mogło to zagrać w każdą stronę. Gdybym ja został wykluczony, to nie mógłbym mieć pretensji. Może tylko do kolegi z drużyny, który wysunął mi się trochę przed nos. Sytuacja torowa i tak wyszło. Szkoda, że kolega leżał na torze i musiał cierpieć - zaznaczył Łotysz.Betard Sparta rozgromiła beniaminka z Krosna aż 62:28.