Skandale przysłaniały wyniki Gdy Oskar Polis pojawił się w szkółce Włókniarza, było widać, że ma papiery do żużla. Początkowo nie wyglądał na największy talent w historii częstochowskiego speedwaya, ale zdradzał potencjał. Problem w tym, że już na dzień dobry było widać u niego ognisty, wybuchowy i niezwykle impulsywny charakter. Do pewnego czasu były to tylko obawy o to, że któregoś dnia zawodnika może za bardzo ponieść, ale w pewnym momencie Polis naprawdę przegiął. Rozgorzała wówczas nawet dyskusja na temat tego, czy zawodnik nie powinien odpowiedzieć za to, co zrobił. Co gorsza, sprawa miała miejsce na treningu jego drużyny, a poszkodowany był w zasadzie klubowym kolegą Oskara. - Po zakończeniu jednego z ostatnich treningów klubu Oskar Polis, kopnął w twarz 14-letniego adepta szkółki żużlowej, po czym splunął mu również w twarz. Żeby tego było mało to po tym wszystkim, podduszał go, pozostawiając widoczne ślady na szyi młodego adepta. Gdyby nie interwencja jednego z mechaników, to cała sytuacja mogłaby się skończyć o wiele gorzej dla naszego adepta - tak szokującą treść miało oświadczenie Włókniarza wydane w trakcie sezonu 2015. Kibice dopytywali dlaczego klub zawiesił Polisa i otrzymali zwalającą z nóg odpowiedź. Zażenowanie występkiem zawodnika było ogromne i już nikt wówczas nie stawał w jego obronie. Niecałe dwa lata później o Polisie znowu zrobiło się głośno, kiedy to... oskarżył podprowadzające o wpłynięcie na jego rozkojarzenie przed biegiem. - Szkoda wyścigu młodzieżowego. Gratuluję inteligencji dziewczynom podprowadzającym, które pomyliły pola. Za takie coś powinny zostać ukarane. Takie rzeczy nie mogą się dziać w żadnej lidze - mówił po meczu z ROW-em Rybnik. Wówczas zaczęto zastanawiać się, czy z Polisem aby na pewno wszystko jest w porządku. Podprowadzające mają przecież prawo się pomylić, a zawodnik musi wiedzieć, z którego pola jedzie w danym biegu. Najlepsze w wykonaniu Polisa miało jednak dopiero nadejść. Polis o Lebiediewie tak jak Walasek o Pedersenie - Kawał szmaty - powiedział kiedyś Grzegorz Walasek zapytany o Nickiego Pedersena. Ten zwrot bardzo spodobał się Oskarowi Polisowi, który postanowił użyć go kilka lat później. Podczas meczu z Betardem Spartą Wrocław kilka tygodni po pamiętnym narzekaniu na podprowadzające, Oskar miał starcie z Łotyszem, które zaczęło się już w trakcie biegu. Lebiediew ostro walczył z nim i z Damianem Dróżdżem. Po biegu miał pretensje do Dróżdża, a Polisa kopnął. Ten się wściekł. - Chłopaki się nadają do tańczenia w balecie, a Lebiediew to kawał szmaty. Czekam tylko na spotkanie i zrobię mu to samo. Ma w pi**ę od razu - zapowiadał swoje plany na przyszłość na łamach WP. Gdy emocje opadły, Polis ochłonął. Jego zachowanie kolejny raz było jednak skandaliczne i żenujące. Mało kto wierzył, że kiedykolwiek się zmieni. Żużlowiec wydał oświadczenie, w którym wyraził skruchę. - Chciałbym bardzo przeprosić wszystkich Państwa za słowa, jakich nie powinienem był użyć, a użyłem w rozmowie z jednym z dziennikarzy zaraz po niedzielnym meczu we Wrocławiu. Niestety byłem bardzo zdenerwowany po tym co zrobił mi Andžejs Ļebedevs tuż po zakończeniu dwunastego biegu, kiedy zjeżdżałem już z toru do parku maszyn - tłumaczył junior Włókniarza. Poprawił tym nieco swój wizerunek, ale dla wielu był już przegrany. Trudno zresztą było myśleć o tym, że osoba tak często zachowująca się w taki sposób, może kiedyś się zmienić. Kapitan stał się innym człowiekiem Po zakończeniu wieku juniora dla Polisa zabrakło miejsca w ekstraligowym Włókniarzu. Postanowił przejść do Kolejarza Opole, by tam dać sobie szansę na regularne starty. Wyszło mu to na dobre, bowiem na drugoligowym poziomie prezentował się naprawdę solidnie. Działacze z Opola zaszokowali jednak środowisko swoim pomysłem dotyczącym Polisa. Mianowali go kapitanem drużyny. - Ktoś taki kapitanem? No piękny będzie dawać przykład - takich głosów nie brakowało i w sumie trudno było się temu dziwić. Rola kapitana zobowiązuje do pewnych zachowań, a u Polisa był z tym ogromny problem. Obawiano się, że jego charakter może przyczynić się do kolejnych kłopotów. O dziwo, nic bardziej mylnego. Opaska kapitańska Polisa poniekąd wychowała. Zawodnik wygląda, jakby w końcu dojrzał. Sportowo także zamyka usta tym, którzy spisywali go na straty. Rok temu był jednym z najlepszych żużlowców w 2. Lidze Żużlowej i kto wie, czy w nadchodzących rozgrywkach nie przydarzy mu się możliwość reprezentowania rodzimego klubu w roli gościa. Tak czy inaczej, Polis ma papiery, by w żużlu jeszcze zaistnieć. Ten sport lubi niegrzecznych ludzi, a jeśli Oskar będzie miał argumenty na torze, nikt nie będzie wypominał mu historii sprzed lat. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź