Promotor cyklu Grand Prix odświeżył tegoroczną stawkę. Nasze barwy reprezentować będą oczywiście Bartosz Zmarzlik, ale także dwaj debiutanci w postaci Dominika Kubery oraz Szymona Woźniaka. - Ciężka sprawa, bo bazujemy tylko na podstawie meczów przygotowujących, ale to, co pokazuje Kubera u progu sezonu, napawa optymizmem - mówi nam Przemysław Szymkowiak. Życiowe wyzwanie Kubery. "Jak nie teraz, to kiedy?" Wychowanek Unii Leszno przez pewien czas uważany był za drugiego najlepszego zawodnika w Polsce zaraz po Bartoszu Zmarzliku. Kubera z roku na rok coraz bardziej się rozkręca. W końcu otrzymał upragnioną szansę i sprawdzi się na tle światowej czołówki. - To jest właśnie ten moment, aby Dominik zadebiutował w Grand Prix, bo jak nie teraz, to kiedy? Niektórzy mówią, że cykl jest obsadzony trochę gorzej, niż w poprzednich latach. Tu upatruję jego szansy, ale z drugiej strony, jeśli spojrzymy na zawodników z drugiej ósemki, to każdy zdaje sobie sprawę, że musi wykorzystać tę szansę. Na pozycjach 8-12 możemy mieć duży ścisk, bo tam jest bardzo wyrównana stawka. Nie możemy jednak wykluczyć sytuacji, że będą takie pojedyncze turnieje, kiedy ktoś z tego grona pozytywnie zaskoczy. Na nich nikt nie stawia, więc mogą mieć mniejszą presję, a wtedy łatwiej się jeździ - tłumaczy. Psychika odegra kluczową rolę. Te zawody będą piekielnie ważne Oprócz Kubery w stawce ujrzymy wspomnianego Szymona Woźniaka. Zawodnik ebut.pl Stali Gorzów poważnie podchodzi do startów w Grand Prix, o czym świadczy zatrudnienie Grega Hancocka. Przemysław Szymkowiak z PGE Ekstraligi zauważa jednak kluczowy aspekt, który może odegrać istotną rolę podczas kolejnych rund. - Szymon wiąże duże nadzieje z cyklem Grand Prix. Jest teoretycznie naszym numerem trzy, ale on nie ma nic do stracenia. W jego przypadku czołowa ósemka będzie wielkim sukcesem. Ten początek będzie najważniejszy i mówię to pod względem psychiki. Jeśli w chorwackim Gorican pójdzie dobrze, a widzimy, że sprzętowo jest przygotowany do sezonu, to łatwiej będzie się jechać na kolejne rundy. Uważam, że wynik odniesiony w Chorwacji będzie miał duży wpływ na dalsze rezultaty - podkreśla. - Biorąc pod uwagę całokształt, to nigdy nie był lepiej przygotowany niż teraz. Wszystko będzie rozgrywało się w głowie, bo to nie będzie piątkowy trening w Polsce, sobotnie poprawki, w niedzielę spokojne śniadanie i na zawody. Teraz bardzo często w piątek będzie miał spotkanie ligowe, w sobotę turniej Grand Prix, a następnie powrót do domu i na odwrót. I to samo będzie się tyczyło Dominika. Oni jeszcze nie jeździli w takim rytmie. Obaj są jednak w takim wieku, kiedy wiedzą, na czym to polega. Mają już ten bagaż doświadczeń - kontynuuje. Zmarzlik na drodze po piąty tytuł. "O tym musimy pamiętać..." Coraz bardziej skłaniamy się ku tezie, że już niedługo Zmarzlik zostanie najlepszym zawodnikiem w historii tej dyscypliny. W tym roku powalczy o piąte złoto, a konkretnych rywali brak. Nikt nie jest na tyle regularny, aby zagrozić polskiemu mistrzowi. - Dla Bartka tak naprawdę nikt nie jest zagrożeniem. Pokazuje nam w meczach przedsezonowych, że jest swoją najlepszą wersją ostatnich wiosen. Tak bym to ujął, bo chociażby rok temu o tej porze nie wszystko było tak kolorowe u niego. Spójrzmy prawdzie w oczy, że jest Zmarzlik i długo, długo nikt - zaznacza. - Musimy też pamiętać, że niektórzy zawodnicy zachowują się troszeczkę inaczej w sparingach i w lidze, niż gdy nadchodzi godzina 19:00 i turniej Grand Prix. Wtedy pojawia się ta świadomość, o co się tak naprawdę walczy. Czasami jeden półfinał lub finał potrafi wszystko wywrócić do góry nogami, co nie oznacza, że na przestrzeni całego sezonu ktokolwiek powinien zagrozić Zmarzlikowi na drodze po piąty tytuł - kończy. Aktualnie można jeszcze kupować bilety na warszawską rundę Grand Prix (11.05.2024) - PGE Narodowy: https://www.kupbilet.pl/sgp2024