Kiedy w trakcie rundy Grand Prix w Cardiff Bartosz Zmarzlik pojechał w kwalifikacjach na silniku Petera Johnsa, to wielu mówiło o końcu żużlowego panowania tunera Ryszarda Kowalskiego. Zmarzlik flirt z Johnsem szybko zakończył (po silniki Briana Kargera w ogóle nie sięgnął, choć wiele się o tym mówiło), ale kilku znaczących klientów Kowalski stracił. Nie szło im, a kiedy zobaczyli, że Zmarzlik próbuje czegoś innego, to zrobili to samo. Ludzie są przerażeni, finału nie będzie. Napływają dramatyczne wieści Długa lista zarzutów pod adresem Kowalskiego Kowalski po tamtej wielkiej ucieczce sam przyznawał, że przeżywa trudne chwile. Dodatkowo sieć zalała fala informacji o trudnym charakterze i fochach mechanika. Zarzucano mu, że wyrzucił Dominika Kuberę (prawda była taka, że zawodnik sam odszedł), że wyprasza zawodników za drzwi, gdy odbiorą telefon w jego warsztacie oraz że zdarza mu się wydawać silniki przez płot, okazując swoim klientom pogardę. W emocjonalnym wpisie po Grand Prix Łotwy w Rydze, które wygrał Zmarzlik, Kowalski odniósł się do wszystkich zarzutów pod swoim adresem. Przyznał, że relacje ze Zmarzlikiem były ostatnio trudne, że brak wyników powodował frustrację. Team Kowalskiego zostawał w pracy w godzinach, żeby znaleźć problem i w końcu się udało. Bo może w ostatnich turniejach Zmarzlik nie był jakoś przesadnie szybki, ale to, co miał wystarczyło mu, by wrócić na zwycięską ścieżkę i do wygranej w Rydze dorzucić drugie miejsce w Vojens i przypieczętować złoto. Polski tuner za chwilę może wygrać wszystko A już za chwilę ci, którzy źle życzyli Kowalskiemu, mogą mieć kwaśną minę, bo zdobycie złoto przez Wiktora Przyjemskiego w SGP2, to będzie w zasadzie formalność. 19-latek ma dużą przewagę nad rywalami przed ostatnim turniejem w Toruniu. Żeby było ciekawiej, to Kowalski może też wygrać PGE Ekstraligę. W zasadzie to już to zrobił. W Orlen Oil Motorze Lublin, który jest finalistą, ma trzech zawodników (Zmarzlik, Przyjemski, Jack Holder). W Betard Sparcie Wrocław, która też najpewniej zamelduje się w finale też ma trzech żużlowców (Maciej Janowski, Artiom Łaguta, Bartłomiej Kowalski). To zdjęcie Kowalskiego mówi wszystko Pojawiają się oczywiście uszczypliwości, że Zmarzlik wyciąga wyniki sobą, bo sprzęt słaby, a Łaguta ma jeszcze w warsztacie stare silniki Kowalskiego (rzekomo lepsze od nowych), bo pauzował jeden sezon i jeszcze ich nie wyeksploatował, ale trudno na tej podstawie budować teorię o zapaści tunera. Kowalski wciąż robi bardzo dobre silniki. Problem cały czas polega na tym, że są one bardzo mocne i czułe na regulację. Żeby je dobrze dostroić, to wszystko ma znaczenie, nawet ciśnienie w oponach. Zmarzlik zdołał jednak wyjść na prostą, Przyjemskiemu silniki wyjątkowo pasują, Janowski też miewa więcej wzlotów niż upadków, a Łaguta jest bardzo mocny w lidze. Zwłaszcza na wrocławskim torze. Nic dziwnego, że Kowalski po sukcesie Zmarzlika w Vojens wrzucił na media społecznościowe zdjęcie z tortem i świeczką z numerem 7, bo dla Zmarzlika to było trzecie złoto z rzędu i piąte w ogóle, a dla Kowalskiego siódme z kolei. W 2018 Tai Woffinden wygrał złoto na jego silnikach, a od 2019 do teraz (z przerwą w 2021 na Łagutę) trwa era Zmarzlika. Jedno się nie zmienia, wygrywają zawodnicy Kowalskiego.