Poczekalnia Jakub Kępa, prezes Motoru Lublin Zbudował żużlową potęgę na ścianie wschodniej i ani myśli zwalniać tempa. Inni zazdroszczą mu kontraktów ze spółkami skarbu państwa i fantastycznych kibiców, co tylko pokazuje, jak zręcznym działaczem jest Kępa. Adam Krużyński, członek rady nadzorczej KS Toruń, sponsor żużla Dołożył swoją cegłę do zbudowania dream-teamu w eWinner Apatorze Toruń, ale brawa należą mu się za akcję w Polonii Bydgoszcz, gdzie dołożył do kontraktów Mateja Żagara i Adriana Miedzińskiego. Dzięki temu Polonia może śmiało rywalizować z Falubazem o awans. A jeśli Falubaz nie wejdzie, to za rok Toruniowi będzie prościej zatrzymać Patryka Dudka. Ryszard Czarnecki, polityk Człowiek, który dla żużla wydeptał wiele politycznych szlaków. W tym roku SEC może być w telewizji publicznej. Jeśli tak się stanie, będzie to zasługa prawicowego polityka. Leszek Demski, szef sędziów Ewidentnie odciska piętno na sędziowskich regulaminach, choć kibice są w jego przypadku coraz bardziej podzieleni, a jego analizy w studio nSport+ są tematem gorących dyskusji. Tomasz Gollob, były żużlowiec, mistrz świata Piękny przykład żużlowego hartu ducha. Mimo beznadziejnej sytuacji (utrata władzy w nogach po kontuzji kręgosłupa) walczy o powrót do zdrowia. Niewątpliwie wzór do naśladowania. TOP 10 10. Krzysztof Cegielski, przewodniczący stowarzyszenia żużlowców Metanol, telewizyjny ekspert. Spadek z 8. miejsca. O tym, że załatwia dla żużlowców trudne sprawy, wiadomo już od dawna. W minionym sezonie to on poruszał w magazynach nSport+ najbardziej palące problemy czarnego sportu. Ujawnił możliwość fałszowania testów na COVID-19, rozpętał też burzę wokół opon Anlasa, które, co wykazały późniejsze badania zrobione przez PZM w niezależnym ośrodku, nie spełniały norm wyznaczonych przez regulamin. Zresztą ogumienie Mitasa też okazało się za miękkie. 9. Zbigniew Fiałkowski, członek GKSŻ. Utrzymał pozycję. Zwolennicy teorii spiskowych utwierdzili się rok temu w przekonaniu, że działacz jest gwarantem miejsca drużyny ZOOleszcz GKM-u Grudziądz w elicie. Wszystko za sprawą utrzymania rzutem na taśmę dzięki wygranej z Eltrox Włókniarzem. Trener Falubazu, czyli klubu, który spadł z powodu wygranej GKM-u z Włókniarzem na długo przed meczem sugerował, że dochodzą go słuchy o demotywacji częstochowian. Oczywiście nikt nikogo za rękę nie złapał, nie ma też żadnych dowodów na to, że członek GKSŻ próbował w jakiś sposób pomóc klubowi z Grudziądza, gdzie mimo braku funkcji wciąż odgrywa ważną rolę. Takie historie pokazują jednak, że mamy do czynienia z działaczem o dużej sile rażenia, przed którym inni czują respekt. 8. Andrzej Witkowski, były prezes PZM. Spadek z 4. miejsca. Najbardziej znany polski działacz na międzynarodowych salonach. To on od lat błyszczy na najbardziej prestiżowych galach. Na tej ostatniej, w Monaco, został wyróżniony tytułem honorowego wiceprezesa FIM. Na krajowym podwórku udziela się coraz mniej, ale jak już coś powie, to zwykle wywołuje ogromną burzę. Inna sprawa, że moc sprawcza jego słów jest coraz mniejsza. 7. Ryszard Kowalski, wiceprezes Ekstraligi Żużlowej. Spadek z 5. miejsca. Rok temu pisaliśmy, że to regulaminowy "mózg" PGE Ekstraligi i pierwsza osoba z dostępem do ucha prezesa Wojciecha Stępniewskiego. Tu się nic nie zmienia. Kowalski jest spokojny, stonowany, potrafi wygładzić nawet najbardziej szalone pomysły działaczy ze Stępniewskim na czele. 6. Andrzej Rusko, prezes Betard Sparty Wrocław. Utrzymał pozycję. Po latach wrócił ze Spartą na mistrzowski tron, a wrocławski klub uchodzi nie tylko za najlepszy pod względem sportowym, ale i organizacyjnym. Według naszych szacunków w tym roku Sparta może dysponować budżetem na poziomie 18 milionów złotych i będzie tym samym najbogatszym klubem żużlowym w Polsce. To też wielka zasługa prezesa Rusko, który jest też najbardziej wpływowym działaczem w żużlowej centrali. W PZM i Ekstralidze jest wysłuchiwany i szanowany, a jego pomysły, nawet te, o których mówi się, że służą wyłącznie Sparcie, są gorąco dyskutowane. 5. Piotr Szymański, przewodniczący GKSŻ. Spadek z 3. miejsca. Działa na bardzo trudnym odcinku, a jednak stopniowo podnosi wartość 1. oraz 2. Ligi Żużlowej. Niewykluczone, że uda mu się załatwić ważną zmianę w telewizyjnym kontrakcie z pierwszą ligą i jego wartość zostanie podniesiona. Pod jego rządami zarówno pierwsza, jak i druga liga stała się atrakcyjnym produktem, który chcą pokazywać stacje telewizyjne. To jednak ewenement, bo nawet druga liga piłkarska nie ma sprzedanych praw telewizyjnych, a druga żużlowa może się tym pochwalić. PZM dopłacał co prawda Motowizji do transmisji, ale Szymański traktuje to jako inwestycję na przyszłość. 4. Michał Sikora, prezes PZM. Spadek z 2. miejsca. Formalnie najważniejsza osoba w polskim żużlu, bo to jednak on swoim podpisem aprobuje wszystkie kontrakty i pomysły. On nie napędza tej machiny, ale stoi z boku, przygląda się, a mądre pomysły stara się szybko wprowadzić w życie. Wciąż uczy się żużla, ale jest świetnym arbitrem i specjalistą od gaszenia pożarów. Rok temu wielu ich nie było, stąd nieco w cieniu. 3. Ryszard Kowalski, tuner. Awans z poczekalni. Rok temu chyba delikatnie nas zaćmiło, bo w zasadzie tuner Kowalski już wtedy powinien być na podium. Dlaczego? Dlatego, że jego zawodnicy od 4 lat nie schodzą z najwyższego stopnia podium w Grand Prix. Tai Woffinden, dwukrotnie Bartosz Zmarzlik, a ostatnio Artiom Łaguta - od 2018 roku warsztat Kowalskiego, to stajnia mistrzów. Oczywiście to nie jest tak, że masz silnik Kowalskiego i jesteś szybki, ale z pewnością jego sprzęt znaczy bardzo wiele. W Grand Prix ma sześciu zawodników, ale mógłby mieć nawet i dziesięciu. Nie chce, bo potrzebuje rywalizacji z innymi mechanikami, by podnosić swoje kwalifikacje. 2. Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej, spadek z 1. miejsca. Po ujawnieniu wartości nowego kontraktu telewizyjnego na lata 2022-2025 już wiadomo, że zarobił dla polskiego żużla blisko 350 milionów złotych. Ta nowa umowa opiewa na 242 miliony, a w poprzednich latach negocjowane przez Stępniewskiego kontrakty przyniosły dyscyplinie około 100 milionów. Za rządów Stępniewskiego żużlowa liga w Polsce stała się najlepsza i najbogatsza. Lepszy kontrakt ma tylko piłka, a jeśli chodzi o oglądalność w Canal Plus, to żużel jest nawet od ligowej piłki lepszy. Ta wygrywa transmisjami w telewizji publicznej. Nie zapominamy o tym, że Stępniewski potrafił przeprowadzić żużel przez trudne dwa lata pandemii. Reżim sanitarny i renegocjacje kontraktów pomogły lidze przetrwać trudny czas. 1. Bartosz Zmarzlik, wicemistrz świata na żużlu. Awans z 7. miejsca. Nie ma wątpliwości, że przejął pałeczkę od Tomasza Golloba. Teraz to on jest twarzą numer 1 polskiego żużla. I nie chodzi wyłącznie o to, że plakat ze Zmarzlikiem można zobaczyć na każdej stacji paliw Orlenu, z który mistrz ma kontrakt dający mu przychód rzędu miliona złotych rocznie. Właśnie przedłużył umowę na 3 lata, zapewniając sobie finansową stabilizację. Zmarzlik, co pokazuje trzecie miejsce w ostatnim Plebiscycie na Sportowca Roku, stał się jednak ambasadorem żużla. Zostawił za plecami mistrzów olimpijskich. Niektórzy żartują, że na podium znaleźli się najbardziej popularni sportowcy w naszym kraju, ale ta drobna złośliwość może być śmiało potraktowana jako komplement. Zmarzlik wykonał olbrzymią pracę pod względem marketingowym. Wciąż najważniejsza jest jednak jego osobowość. Zjednuje sobie sympatię prostotą wypowiedzi i skromnością.