Już kilka razy pojawiały się krytyczne głosy wobec zespołów, które po porażkach obrażały się i nie przysyłały nikogo do wywiadów, choć było to ich obowiązkiem. Głośno było choćby o przypadku Betard Sparty Wrocław. Ale nie tylko. Zasadniczo można zaobserwować, że im bardziej "na własne życzenie" przegrany mecz, tym mniej chętnie dana drużyna chce o nim rozmawiać. To zrozumiałe, ale wobec mediów powinno się mieć nie tylko wymagania, lecz także pewne obowiązki. Stal po przegranym meczu w Toruniu wysłała do mix zone Stanisława Chomskiego. Trener tłumaczył, że jest bardzo zły z powodu takiej przegranej i odpowiadał na pytania dotyczące konkretnych zawodników. Nie był jednak wściekły czy sfrustrowany. Dlaczego zatem zamiast niego nie mógł się pojawić jakikolwiek żużlowiec? To zagadka. Z pewnością jednak zawodnik do strefy dla mediów wnosi znacznie więcej niż trener. Niezależnie od drużyny i meczu. Stal może pluć sobie w brodę Po czterech biegach w Toruniu gorzowianie prowadzili 16:8 i nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy z odniesieniem zwycięstwa. Tymczasem Stal ostatecznie wyjechała z Torunia bez punktów, bo przegrała mecz, a bonus nie trafił do nikogo. To nie było jakieś ważne, decydujące o czymś spotkanie, ale styl porażki może Stali dać do myślenia. W fazie play-off podobna postawa może drogo kosztować. Tak czy inaczej Stal dla wielu jest jedyną drużyną, która może realnie zagrozić Motorowi w walce o złoto DMP. Potrzebuje jednak do tego Zmarzlika w normalnej dyspozycji (w niedzielę miał słabszy dzień), Woźniaka który nie traci tylu punktów na dystansie oraz jakichś zdobyczy juniorów. Oskar Paluch to bardzo młody zawodnik, ale są już wobec niego pewne oczekiwania, bo sam w zasadzie je stworzył, kapitalnie wchodząc do rozgrywek.