Nie bez powodu dzisiejszy pojedynek należał do tych z gatunku za "cztery punkty". Obie drużyny przed sezonem skazywane raczej były na walkę o utrzymanie, a ponadto żadna z nich nie zaczęła zmagań w najlepszym stylu. ZOOLeszcz GKM do tej pory wyszarpał jedynie remis z osłabionym brakiem Kacpra Woryny Tauron Włókniarzem. Z kolei Fogo Unia niemiłosiernie męczyła się u siebie z Cellfast Wilkami i gdyby nie znakomita postawa duetu Zengota-Kołodziej w ostatniej gonitwie dnia, to kto wie czy beniaminek nie wracałby do Krosna w szampańskich nastrojach. Niestety fani na sportowe emocje musieli poczekać ciut dłużej niż zazwyczaj. Wszystko przez taśmę, która dwukrotnie zatrzymała Damiana Ratajczaka i wytrąciła go na tyle z równowagi, że w trzecim podejściu do wyścigu musiał uznać on wyższość pary gospodarzy. - To musi siedzieć w głowie - tłumaczył gorszą dyspozycję juniora komentujący spotkanie na antenie Canal+ Sport 5 Mirosław Jabłoński. - Jesteśmy najlepszą ligą świata, a wciąż zdarzają się takie rzeczy. Nie powinno to tak wyglądać - dodał później zirytowany główny bohater tej przykrej sytuacji. Później złośliwość rzeczy martwych prześladowała grudziądzan. Plaga defektów rozpoczęła się od siódmego biegu. Wówczas jadący na trzecim miejscu Max Fricke musiał zjechać na murawę i z jego sprzęgła zaczął wydobywać się nieprzyjemny zapach. Zaledwie kilka minut później ze wściekłości krzyczał Frederik Jakobsen. Dla Duńczyka była to kosztowna przegrana, bowiem podwójne zwycięstwo Janusza Kołodzieja oraz Bartosza Smektały wysforowało Fogo Unię na czteropunktowe prowadzenie. Poważny upadek byłego mistrza świata. Nie wyjechał do powtórki I tak już pozostało do wyścigów nominowanych. Ogromna w tym "zasługa" Maksa Fricke’a. Racja, raz zatrzymała go awaria motocykla, lecz w pozostałych gonitwach powinien pokazać się on z dużo lepszej strony. Zaledwie trzy zdobyte "oczka" to jak na jedną z gwiazd zespołu naprawdę wstydliwy wynik. Na nieszczęście Australijczyka zbyt ambitnie do czternastego wyścigu podszedł Kacper Pludra, który spowodował poważny upadek Chrisa Holdera i tym samym zaprzepaścił marzenia ZOOLeszcz GKM-u związane z meczowym triumfem. Możliwe, że poszkodowany Australijczyk nabawił się kontuzji. Uderzenie o bandę okazało się bowiem na tyle potężne, iż zawodnik zrezygnował z wzięcia udziału w powtórce. Niewesoło wyglądały też ujęcia z parku maszyn przedstawiające byłego mistrza świata krzywiącego się z bólu. Oby skończyło się tylko na strachu i Fogo Unia w kolejnym pojedynku wystąpiła w pełnym składzie. To jest w tej chwili najważniejsze. ZOOLESZCZ GKM GRUDZIĄDZ: 40FOGO UNIA LESZNO: 50ZOOLeszcz GKM Grudziądz: 409. Max Fricke 3 (1,0,1,1,-)10. Frederik Jakobsen 9 (3,3,0,1,2)11. Gleb Czugunow 8 (3,0,3,2,0)12. Norbert Krakowiak 3+1 (0,1,2*,0)13. Nicki Pedersen 11 (2,2,3,3,1)14. Kacper Pludra 4 (3,1,0,w)15. Kacper Łobodziński 2+1 (2*,0,0)16. Wiktor Rafalski - nie startowałFogo Unia Leszno: 501. Bartosz Smektała 8+2 (2,1,2*,2*,1)2. Janusz Kołodziej 15 (3,3,3,3,3)3. Jaimon Lidsey 7+1 (0,2*,2,0,3)4. Grzegorz Zengota 11+2 (2,3,1*,3,2*)5. Chris Holder 6 (1,2,1,2,u/-)6. Damian Ratajczak 0 (0,0,0)7. Hubert Jabłoński 3 (1,1,1)8. Antoni Mencel - nie startował