Unia Tarnów złote lata ma za sobą i dziś rywalizuje na poziomie 2. Ligi Żużlowej. To jednak klub z potężnymi tradycjami i ciągle jeden z najbardziej utytułowanych w XXI wieku. W ostatnich latach w Tarnowie narodziło się sporo perełek, które dziś są gwiazdami PGE Ekstraligi. Gdyby sytuacja Unii miała się lepiej, być może wspólnie stworzyliby w Tarnowie drużynę marzeń złożoną z wychowanków, czyli coś co we współczesnym żużlu jest unikalne. - Ubolewam nad tym, że tarnowianie rozjechali się po Polsce. Dziś musimy kibicować drużynie złożonej z przypadkowych zawodników. To problem nie tylko Unii, ale całego żużla w Polsce - mówił ostatnio w rozmowie z Interią Zbigniew Rozkrut, człowiek - encyklopedia, gdy idzie o polski i światowy żużel. Jedną Unię zamienił na drugą Janusz Kołodziej to najbardziej utytułowany wychowanek tarnowskiej Unii w historii i obecnie jeden z najlepszych zawodników w kraju. Od 2017 roku ściga się dla Fogo Unii Leszno. Z Tarnowa odszedł po spadku z PGE Ekstraligi w 2016 roku. I choć czterokrotny Indywidualny Mistrz Polski świetnie czuje się w Lesznie, to jednak nie porzucił swojej sympatii do macierzystego klubu. Ciągle mieszka w Tarnowie, gdzie prowadzi także szkółkę mini żużla. Sam zresztą przyznaje, że kiedyś chętnie wróciłby do Unii. Na dziś jednak to niemożliwe, dopóki drużyna będzie startować na poziomie 2. Ligi Żużlowej. Kolejny wartościowy wychowanek to Jakub Jamróg. On co prawda kilka lat temu wypadł z karuzeli PGE Ekstraligi, ale na jej zapleczu jest gwiazdą. Ostatnio jeździł dla Zdunek Wybrzeża Gdańsk, a jesienią parafował umowę z Orłem Łódź. Historycznie różne miał przejścia z władzami Unii Tarnów, ale gdyby tylko sportowo klub spełniał aspirację zawodnika, ten najpewniej wróciłby do zespołu z rodzinnego miasta. Młodzieżowe perełki pochodzą z Tarnowa Mateusz Cierniak to Indywidualny Mistrz Świata Juniorów, a Bartłomiej Kowalski jest jednym z najlepszych młodzieżowców w kraju. Obaj co prawda nie wychowywali się w klubowej szkółce, ale pochodzą z Tarnowa i okolic. Pierwszy z nich pierwsze lata kariery spędził w Unii, a dopiero później przeniósł się do ekstraligowego Motoru Lublin, gdzie jeszcze bardziej rozwinął skrzydła. Kowalski z kolei nigdy nie miał szansy startów dla Unii, ale wynikało to bardziej z konfliktu z ówczesnymi władzami klubu. Ostatnio na radarze bardziej zamożnych pojawił się Piotr Świercz, który zaczął rokować na niezłego zawodnika. Jeśli potwierdzi swoją wartość sportową, to nie można wykluczyć, że wkrótce i on odejdzie z klubu. Takie sytuacje mogą się powtarzać dopóki Unia nie wróci przynajmniej na poziom eWinner 1. Ligi.