Choć indywidualnie zawsze szło mu gorzej niż w drużynie, jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich zawodników ostatnich kilkunastu lat. Do pełni szczęścia zabrakło zawojowania cyklu GP, bo tutaj Protasiewicz zawsze jakoś zawodził. Jego najlepszym wynikiem było czwarte miejsce w pojedynczych turniejach. Od kilku lat żużlowiec Falubazu już raczej nie kręci się w strefie medalowej najważniejszych indywidualnych imprez w kraju, co być może miało wpływ na jego decyzję o zakończeniu kariery. Odkupił sprzęt rywalowi Rok temu Protasiewicz podczas eliminacji IMP w Bydgoszczy spowodował paskudny upadek swój i Adriana Cały. Problemy zdrowotne obu zawodników nie były wówczas jedynym zmartwieniem. Zniszczeniu uległ sprzęt Gały. Co zrobiłoby wówczas 99 procent żużlowców? Powiedziałoby: taki jest żużel. Protasiewicz jednak poczuł się winny. Odkupił Gale sprzęt, co było gestem wspaniałym. Nie pochwalił się tym, publicznie powiedział to sam Gała. Najpierw wojna, potem przyjaźń O relacji Protasiewicza z braćmi Gollobami także napisano już wszystko. Choć wiele lat jeździli dla jednego klubu, nie za bardzo za sobą przepadali - delikatnie mówiąc. Poza torem się nie znosili. Wszystko zmieniło się, gdy Tomasz doznał kontuzji ma crossie. Wówczas panowie zrozumieli, że są w życiu rzeczy ważniejsze niż żużel. Protasiewicz nieoczekiwanie zaczął odwiedzać Golloba w szpitalu, co obu panów mocno połączyło. Zawodnik Falubazu wygłosił także wzruszającą przemowę podczas turnieju piłkarskiego dla Golloba. Powiedział, że sportowo nie ma prawa się z nim porównywać, bo Tomasz ma znacznie więcej sukcesów na koncie. Kibice chcą podziękować O tym, jak wiele Protasiewicz znaczy dla fana żużla, niech najlepiej świadczą plany kibiców. Wielu od kilku dni wertuje terminarze, chcąc koniecznie znaleźć okazję do tego, by po raz ostatni zobaczyć jeszcze Protasiewicza na torze. Sylwetka tego zawodnika zresztą zawsze robiła wrażenie na wszystkich stadionach. - Miałem w zasadzie zaplanowany urlop na czerwiec, ale jestem w stanie go przesunąć. Chcę jeszcze zobaczyć Piotra na torze. Nie jeżdżę po Polsce, skupiam się na Bydgoszczy. Kawał sportowego życia Piotr tu spędził - pisał pan Kacper, kibic Polonii. Zbyt inteligentny, by odejść w cień Wiele osób zastanawia się, co będzie z Protasiewiczem po zakończeniu kariery. To jeden z najbardziej inteligentnych zawodników. Ma tytuł magistra. W jego wypowiedziach dało się wyczuć mądrość i elokwencję. Żal tego nie wykorzystać. Mówi się, że zawodnik powinien zostać kimś w rodzaju rzecznika swoich kolegów z toru, może ewentualnie jakimś działaczem. Z pewnością sprawdzi się też jako trener/menedżer. Sam Protasiewicz z kolei zapewne już wie, jakie ma plany na życie po żużlu. Na ich zdradzenie poczekamy niemniej jeszcze co najmniej kilka miesięcy.