Dariusz Ostafiński, Interia: Kto wygra Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie? Marek Cieślak, były trener reprezentacji Polski: Jest kilku kandydatów, ale ja stawiam na Bartka Zmarzlika, bo jeździ najlepiej na świecie. Choć ten świat żużlowy zrobił się bardzo mały. Poza Bartkiem mocni są Michelsen i Janowski. Nie wiem, co się dzieje z Woffindenem i Madsenem. Zobaczymy. Dużo będzie zależeć od tego, jak będzie zrobiony tor. To znaczy? - Rozmawiałem z młodymi zawodnikami, którzy we wtorek brali udział w teście toru na PGE Narodowym. I nie mieli wiele dobrego do powiedzenia. Mówili, że tor jest kiepski, nierówny, że źle im się jeździło. Tor nie nadawał się ich zdaniem do walki, czyli mieliśmy start i koniec emocji. Mam nadzieję, że ludzie Ole Olsena, który szykował tor, zrobią poprawkę. W innym razie? - Będzie loteria. Będzie decydować pole startowe. Ten, który stanie najwięcej razy na najlepszym, ten wygra.. Już tak było. Zwłaszcza na jednodniowych torach. Liczę jednak na dobrą poprawkę i na to, że będzie można ścigać się na trasie, będzie można atakować po dużej i po małej. Jeśli tak będzie, to wygra najlepszy. A jak będzie tor jednego śladu, to wygra ten, co będzie miał szczęście. To chyba musimy trzymać kciuki, żeby się Olsenowi udało. - Trochę do zrobienia będzie miał, bo narzekania były spore. Upadki na tym młodzieżowym ściganiu też były. Ja nawet nie wiem, czy oni to dokończyli. To mnie trochę zaskoczyło, bo po wpadce z torem w pierwszym Grand Prix Warszawy w 2015 roku, potem już nie było żadnych problemów. Na inaugurację tegorocznego cyklu Grand Prix mieliśmy podium: Zmarzlik, Janowski, Michelsen. Woffinden daleko, Madsen daleko. - To mnie zaskoczyło. Nie sądziłem, że oni tak kiepsko pojadą w Gorican. W przypadku Madsena widzę jednak po ligowych meczach, że jemu coś dolega, bo nie jeździ w swoim stylu. Najlepszy z Duńczyków jest Michelsen. - I na niego też mocno stawiam. Michelsen jest nieobliczalny. Jak wystrzeli, to jego nikt nie dogoni. Jak będzie miał swój dzień, to w tej Warszawie może być bardzo dobry, może zająć wysokie miejsce. Jak tor nie zostanie poprawiony, to jemu to nie będzie przeszkadzało. On lubi takie tory wyrwirączki, dlatego może namieszać. To jest z pewnością zawodnik, który może zagrozić Zmarzlikowi. W Warszawie może też jednak wyskoczyć ktoś, kto dotąd jechał słabo. Choćby Lindgren. W lidze Szwed jest cienki, ale on lubi czasowe tory. Jak bardzo może namieszać zawodnikom pogoda? Dotąd było chłodniej, teraz zrobiło się ciepło. To ma wpływ na pracę silników. Niektórzy mówią, że temperatura może przewrócić układ sił do góry nogami, bo niektóre silniki dopiero teraz zaczną dobrze pracować. - Wiadomo, że przy takiej różnicy temperatury silniki trzeba inaczej dostroić, dobrać inne dysze, bo to jest najważniejsze. Jednak dopasowanie sprzętu, to też jest umiejętność, którą zawodnik musi posiadać. To doprecyzuję pytanie. Dotąd były narzekania na silniki Ryszarda Kowalskiego, że niby chłodniej i nie pracują, jak należy. Większość zawodników, poza Zmarzlikiem, nie potrafiła ich doregulować. - Ja nie kupuję teorii, że silniki Kowalskiego nie pracują dobrze w niskich temperaturach. On za dużo powygrywał w ostatnich latach, żeby takie rzeczy opowiada. Zawodnicy startujący na jego silnikach przez ostatnie cztery lata nie schodzą z najwyższego stopnia podium. A przecież ci zawodnicy jeździli w różnych warunkach, na różnych torach. Jednak taki Woffinden, który zdobył złoto na Kowalskim przesiadł się na silniki Hollowaya. - Tego nie rozumiem. Widziałem, jak męczył się w meczu ligowym w Częstochowie, ale Janowski, który też miał silniki Kowalskiego, prezentował się lepiej. Tai mógł podejść do Maćka, pożyczyć od niego silnik na jeden, dwa biegi i sprawdzić, czy to sprzęt jest zły, czy on ma jakiś problem. Nie róbmy z Kowalskiego człowieka, który nie zna się na swoim fachu. Zmarzlik też je ma, jedzie, i to dobrze. Dla mnie to tylko i wyłącznie kwestia doregulowania sprzętu. Może, jak jest chłodniej, to trudniej z tymi ustawieniami trafić. No, ale zrobiło się ciepło, to zaraz te silniki zaczną jechać. W ogóle to zrobiło nam się duże zamieszanie na tunerskim rynku. - Tak. Są nowi. Jacek Rempała robi coraz lepsze silniki. Staszek Burza zrobił coś dla Bartka Kowalskiego i ten był zadowolony. Nie zapominajmy o Krzyśku Jabłońskim, który robi sprzęt dla Thomsena. Wiem też, że jest jeszcze jakiś człowiek w Lublinie, który robi sprzęt. A wracając do Kowalskiego, to powiem coś jeszcze. Jarek Hampel też zamienił jego silniki na sprzęt Flemminga Graversena i jedzie. A niektórzy mają Graversena i sobie nie radzą. Uciekają od niego. W żużlu dzieją się czasem takie rzeczy, które trudno wytłumaczyć.