Kasprzak w sezonie 2024 po raz pierwszy w karierze nie będzie występował w PGE Ekstralidze. Po 23 latach nie wzbudził zainteresowania żadnego klubu, więc podpisał kontrakt z pierwszoligowym Wybrzeżem. - Krzysztof od pewnego czasu ma spadek formy. Ja mu kibicuję, odkąd tylko zdał licencję. Życzę mu wszystkiego najlepszego, niech prowadzi zespół z Gdańska do wysokiego miejsca w tej Speedway 2. Ekstralidze - skomentował Sokołowski. Kibice mistrza Polski zawiedzeni. Długa lista zarzutów Czy Kasprzak nadal jest zawodnikiem na PGE Ekstraligę? Były prezes Unii Leszno nie skreśla dalszej kariery 39-latka w PGE Ekstralidze. Przemysław Pawlicki rok temu pokazał, że w Speedway 2. Ekstralidze można się spokojnie odbudować i wrócić najwyższy poziom. - Brak ofert dla Krzysztofa może wynikać z innych rzeczy. Różne są uwarunkowania - podkreślił nasz rozmówca.- Akurat mogło być tak, że zawodnicy, dla których Kasprzak byłby rywalem do miejsca w drużynie, mieli już podpisanie dwuletnie kontrakty. Żużlowiec z podobną średnią mógł być zaklepany na dłużej, albo po prostu kosztował mniej. Sportowo Krzysztof ma przed sobą jeszcze kilka lat jazdy. Ostatnio jazda na żużlu się wydłuża. Niekiedy trzeba zrobić krok do tyłu, by później wykonać dwa do przodu - dodał. Byłego prezesa Unii Leszno zastanawia przypadek Kasprzaka Po zdobyciu wicemistrzostwa świata (kontuzja odebrała mistrzostwo) Kasprzak na torach PGE Ekstraligi miał tylko dwa świetne sezony (2016 i 2018) oraz poprawny (2017). - Może musi się odbudować, przejechać sezon w mniejszym stresie, wygrać raz pięć wyścigów, żeby złapać pewność siebie? My nie wiemy, jaka jest przyczyna słabszej dyspozycji Krzysztofa. Czasami leży w czymś, co dotyczy własnej osobowości i najtrudniej jest to zauważyć. Moim zdaniem przyczyna leży gdzieś w kwestii motywacji czy psychologii. Jak robi się nerwowo, to zawodnik zaczyna szukać w sprzęcie, zrywa stosunki z jednym tunerem, później z drugim - stwierdził Sokołowski. Mistrz Polski uciekł do innego klubu. Działacz odsłania kulisy rozmów- Kontuzja sprawiła, że Krzysztof miał czas, aby odpocząć od żużla. Podam jeden przykład z mojej kariery. Był moment, kiedy lider Unii Leszno - Roman Jankowski nie mógł znaleźć przyczyny raptownego spadku formy. Siedział od rana do wieczora w warsztacie, nic nie wychodziło. Zaczynały się nerwy. Świętej pamięci Leszek Jankowski, czyli ówczesny wiceprezes Unii wziął Romana do siebie i powiedział: "Słuchaj, tutaj wszyscy Ciebie znają. Weź rodzinę i wyjedźcie nad morze, tak daleko, gdzie nikt nie Was na ulicy. Odpocznij przez dwa tygodnie. Jak wrócisz, to zobaczymy, co będzie dalej" - wspomniał były prezes leszczyńskiego klubu. Jankowski, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znów zaczął jeździć na poziomie prawdziwego lidera. - Wsiadł na te same motocykle i robił komplety. Krzysztof teraz nie będzie miał daleko nad morze. Może to kwestia wody morskiej, że ona tak dobrze wpływa na zawodników? - zażartował na zakończenie Sokołowski.