Lider Fogo Unii Leszno szykował się intensywnie do zbliżających się rozgrywek. Miał jednak pecha, bo upadek z Gorzowa Wielkopolskiego może pokrzyżować jego plany. Żużlowiec opuści finał Złotego Kasku w Opolu, który odbędzie się 1 kwietnia. To był ważny punkt w kalendarzu żużlowca, bo poza samym prestiżem ten turniej dawał przepustkę do światowych eliminacji do cyklu Grand Prix. Kołodziej w Grand Prix? To będzie trudne zadanie Kołodziej w ostatnim czasie kilkukrotnie składał deklarację, że po mimo zbliżającej się 40-tki nie zamierza porzucać marzeń o startach w cyklu Grand Prix. Brak udziału w zawodach w Opolu mocno ogranicza te nadzieje w kontekście sezonu 2025. Oczywiście może liczyć na dziką kartę od trenera Rafała Dobruckiego, ale selekcjoner reprezentacji najpewniej postawi na kogoś młodszego. Inną opcją dostania się do Grand Prix będzie wygrana w SEC-u, czyli Indywidualnych Mistrzostwach Europy. O to jednak łatwo nie będzie, bo w tym roku stawka będzie naprawdę mocna. Z drugiej jednak strony Kołodziej w ostatnich dwóch latach świetnie prezentował się w tej imprezie, a teraz znów będzie miał nadzieję na spektakularny sukces. Kontuzja z Gorzowa najprawdopodobniej wykluczy Janusza również z udziału w PGE IMME w Łodzi (Indywidualne Mistrzostwa Ekstraligi) oraz dzień później w Drużynowych Mistrzostwach Europy w Grudziądzu, gdzie miał realne szanse na powołanie do kadry. Dla doświadczonego zawodnika najważniejsza jest jednak rywalizacja ligowa. Sezon w PGE Ekstralidze rusza dopiero w drugi weekend kwietnia, więc żużlowiec powinien zdążyć wyleczyć uraz. Bardzo potrzebuje go jego polski klub Fogo Unia Leszno. Kołodziej to jedna z największych gwiazd ligi i człowiek, który ma w tym roku ciągnąć wynik zespołu Rafała Okoniewskiego. Eksperci przewidują nawet, że to na jego barkach spoczywać będzie walka o utrzymanie, na którą skazywany jest zespół z Leszna.