W 13. biegu Piotr Pawlicki ostro pojechał pod Patryka Dudka, który stracił płynność jazdy, ale nie upadł. Sędzia przerwał bieg i wykluczył Dudka, a w powtórce gospodarze wygrali 5:1, dzięki czemu wyszli na prowadzenie w meczu. Gdyby bieg jechał dalej, mogło być zupełnie inaczej i na tym ewentualnie mógł polegać błąd sędziego. - Cóż można napisać po takim meczu? Na pewno należy podziękować i pogratulować zawodnikom, bo "gryźli" tor najmocniej jak można. A wynik? Niestety został wypaczony kompletnie niezrozumiałą decyzją sędziego. Gdyby nie on, to wygląda na to, że mecz byłby wygrany. Czy można z tym coś zrobić? Sprawdzimy, ale obawiam się że nie. Jak zawsze sędzia Demski coś tam powie, użyje jakiejś okrągłej formułki, jednak nic z tego nie wyniknie. Pozostał niedosyt i jakieś wewnętrzne przekonanie, ze wyniki w tym roku są, eufemistycznie powiem, nienachalnie oparte tylko o rywalizację sportową - napisał w mediach społecznościowych Przemysław Termiński. Apator i tak ma wszystko w swoich rękach Mimo porażki we Wrocławiu, Apator nie musi specjalnie się martwić. Niezagrożone jest raczej miejsce klubu w fazie play off, w której zabraknie zapewne Arged Malesy i GKMu Grudziądz. Czteropunktowa przegrana w Lesznie daje też sporą szansę na punkt bonusowy w dwumeczu, bo u siebie Apator jest inną drużyną, pod warunkiem że tor jest odpowiednio przygotowany. Do rewanżu z Unią zespół ma jednak jeszcze trochę czasu.