Takich pieniędzy nie było jeszcze nigdy 242 miliony złotych - tyle w ciągu czterech najbliższych lat za podpisanie nowego kontraktu telewizyjnego otrzyma PGE Ekstraliga, a wraz z nią osiem najlepszych polskich klubów. Wielkie pieniądze idą oczywiście w parze ze znacznie lepszymi zarobkami głównych bohaterów zmagań. Listę wynagrodzeń otwiera rzecz jasna Bartosz Zmarzlik. Nasz dwukrotny mistrz świata przy dobrych wiatrach może zainkasować aż 4,5 miliona złotych. Wiemy też, iż zmianie ulegną na pewno maksymalne stawki za punkt oraz za zawarcie kontraktu. W tym roku, zgodnie z regulaminem finansowym, kluby mogły oferować zawodnikom najwyżej 250 tysięcy złotych za podpis i w zależności od liczby widzów na trybunach od 2,5 do 3 tysięcy za punkt. W sezonie 2022 wzrosną one dwukrotnie. Oznacza to, że co niektórzy żużlowcy już za sam podpis na umowie zyskają pół miliona złotych. Podwyżki zostały wprowadzone także w niższych ligach (eWinner 1. Liga - maksymalnie 300 000 zł za kontrakt, 3000 zł za punkt, 2. Liga Żużlowa - maksymalnie 150 000 zł za kontrakt, 1700 zł za punkt). Jakby tego było mało, prezesi oferują jeszcze umowy sponsorskie, które dochodzą nawet do pół miliona złotych. Najlepszych zawodników w kraju śmiało nazwiemy więc milionerami, ale z drugiej też strony przygotowanie do sezonu, a następnie regularne inwestycje w sprzęt pochłoną większą część podniesionych pieniędzy z toru. W PGE Ekstralidze licytacje, 2. Liga odetchnęła z ulgą Pomimo tego, iż okienko oficjalnie nie zostało otwarte, wiele klubów zdążyło pochwalić się kilkoma nowymi nabytkami. Fakt, że dopiero 1 listopada pojawi się nowy wzór kontraktów nie zniechęcił ośrodków do wcześniejszego ogłoszenia kibicom zawodników mających niebawem podpisać umowę. W efekcie właściwie znamy już przewidywane składy na sezon 2022. Pozostało zaledwie kilka niewiadomych. W najlepszej lidze świata walka trwa w zasadzie tylko o młodzieżowców. Dopiero wczoraj zakończyła się transferowa saga z Bartłomiejem Kowalskim - trafi do Betard Sparty. Ponadto nieznana jest przyszłość między innymi Mateusza Bartkowiaka, czy Kacpra Pludry, którzy regularnie punktowali w niedawno zakończonych rozgrywkach. Na sygnał z centrali do niedzielnego wieczoru czekały także drużyny z najniższego szczebla. Prośby większości prezesów zostały rozpatrzone pozytywnie i kluby mogą korzystać tam z jednego zagranicznego młodzieżowca na pozycji 6,7 lub 14,15, które dotychczas były przeznaczone wyłącznie dla Polaków. Wielkie nazwiska testują cierpliwość działaczy Wciąż nie wiemy także, gdzie za kilka miesięcy wystartuje kilka wielkich nazwisk, na czele z Chrisem Holderem i Grzegorzem Zengotą. Niewykluczone, iż przynajmniej jeden z nich zdecyduje się na podpisanie kontraktu warszawskiego. Wówczas wystarczy tylko poczekać aż prezesi sami zgłoszą się do nich po pierwszych kontuzjach, czy słabszych meczach któregoś z innych żużlowców. Chociażby takie rozwiązanie zastosował niedawno Grzegorz Walasek. Na zakończenie przypomnijmy, iż w składzie drużyny podobnie jak przed rokiem poza młodzieżowcami na pozycjach 6-7, 14-15, musi znajdować się minimum dwóch Polaków, a ponadto jeden zawodnik dowolnej narodowości do lat 24 (nie obowiązuje w 2. Lidze Żużlowej). Jeżeli żużlowiec nie uzyska 12 punktów z bonusami w klubie, w którym podpisał kontrakt, to może zostać wypożyczony do innej ekipy.