Przyjęcie było zrobione z wielką pompą i rozmachem. Profeską pachniało na odległość. Nie zawiedli dawni koledzy z kadry, trenerzy i działacze. Piotrek to legenda i gwiazda dawnej, biało-czerwonej drużyny. Dzisiaj każdy z pocałowaniem ręki wziąłby jego siedemdziesiąt spotkań z orzełkiem na piersi. Sport zdominował urodzinowe party Piotrka. Nie zabrakło tematów żużlowych, co strasznie mnie ucieszyło. Najbardziej zadowolony z pierwszej ligowej kolejki był Jacek Bąk, których pochodzi z Lublina. Nasz niegdyś świetny obrońca niemal od drzwi zapytał o wrażenia z meczu w Gorzowie, gdzie Motor utarł nosa Stali z Bartkiem Zmarzlikiem. Zawody były świetne, oglądałem je z wypiekami na twarzy, nie tylko dlatego, że trzymały w napięciu do ostatniego wyścigu. Nie mogę bowiem przejść obojętnie obok przerywania biegów za milimetrowe drgnięcia motocykli. To jest przesada. Rozumiem, kiedy zawodnik ewidentnie się "czołga", ale sytuacja z Jarkiem Hampelem była co najmniej dziwna i mi pachniała "apteką". Dochodzenie klatka po klatce, czy żużlowiec się ruszył... dajmy spokój. Jeśli takie zdarzenia będą nagminne zawsze stanę po stronie zawodników. Żużlowcy niejednokrotnie zapraszali arbitrów pod taśmę, aby spróbowali nieruchomo utrzymać maszynę na pełnych obrotach. Chętnych jednak nie stwierdzono. Bilety na pierwszą ligę droższe niż w PGE Ekstralidze Szczęśliwie nie widziałem całego meczu z Zielonej Góry. Pora rozgrywania spotkania po imprezie do białego rana wiązałaby się z nastawieniem budzika. W typerze, do którego po raz kolejny jestem zaproszony obstawiłem gładkie 60:30 dla Falubazu. Biję się w pierś, nie wierzyłem w Start Gniezno, ale opierałem się głównie na przedsezonowych zapowiedziach. Ekipa z pierwszej stolicy Polski ledwo się rok temu utrzymała w eWinner 1. Lidze, a teraz nastraszyła murowanego faworyta do awansu w szeregi ekstraligowców. Teraz nie wiem, czy Gniezno jest takie mocne, czy Falubaz słaby. Śmiem twierdzić, że gdyby nie opady deszczu, to Start wywiózłby z grodu Bachusa wygraną. Kibice pewnie podobnie jak ja przecierali oczy ze zdumienia, ale o play-off jestem spokojny. Początki zawsze bywają loteryjne. Za tak marne widowisko trzeba było zapłacić 40 złotych, podczas gdy grupa znajomych, która wybrała się na nowoczesny stadion do Wrocławia wydała na bilet 30 złotych. A obejrzała, przynajmniej na papierze hit PGE Ekstraligi. Pytali mnie później, o co w tym wszystkich chodzi, ale to już nie pytanie do mnie Ze sportowym pozdrowieniem Robert Dowhan