Trzy lata musiał czekać Patryk Dudek na wejście do finału Grand Prix i aż cztery na to, by znów stanąć na podium. To naprawdę długo jak na młodego i ambitnego zawodnika, dlatego jestem przekonany że sobotni sukces z Teterow doda mu skrzydeł. Nic nie buduje sportowca tak jak zwycięstwa i to w dodatku w tak silnie obsadzonych turniejach. Z zajęcia dwóch pierwszych miejsc przez Polaków najbardziej zadowoleni byli... ich ojcowie, którzy od razu padli sobie w ramiona. Była to mega wzruszająca chwila. Ciekawe, co na to teraz "znawcy" i hejterzy, którzy po triumfie Maksa Fricke’a w Warszawie obrzucili Patryka błotem za to, że zwyczajnie chciał jeździć z najlepszymi. Nicki Pedersen nie ma szczęścia do upadków W niedzielę zaś osobiście nie byłem przekonany, co do tego że Nicki Pedersen pojawi się na torze w Grudziądzu, dlatego więc w typerze obstawiłem zwycięstwo gości z Leszna. Po tak ciężkiej kontuzji (w Danii przebił płuco i złamał kilka żeber) stanąć ponownie do walki to nie lada wyczyn. Widząc Duńczyka przebranego w kevlar od razu przed oczami pojawił mi się Piotr Protasiewicz, który kiedyś dziewięć dni po złamaniu obojczyka już zdobywał punkty. Te gigantyczne poświęcenie w przypadku kolejnego karambolu groziłoby poważnymi konsekwencjami. I niestety jak na złość tak się stało, ponieważ popularny "Dzik" bardzo groźnie upadł już w swoim pierwszym starcie. Współczuję mu z całego serca i życzę szybkiego powrotu do zdrowia, ale obawiam się że w tym roku kibice mogą już nie zobaczyć go na torze. Nie zdziwię się też, jeśli po tych wszystkich doświadczeniach sam zawodnik zdecyduje się na zakończenie kariery. Naprawdę źle się stało. GKM Grudziądz raczej utrzyma się w elicie, ale prawdopodobnie znów nie uda się mu awansować do fazy play-off pomimo rozszerzonej formuły. Ci ludzie naprawdę kochają ten sport Najlepsza liga świata wczoraj ścigała się również w Lublinie, gdzie pojawiła się spora delegacja z Zielonej Góry. Pomimo rozbratu z żużlem, ja czy inni prezesi wciąż dostajemy zaproszenia na różne mecze. To miły gest oraz przede wszystkim doskonała okazja do rozmów z innymi działaczami. Po wczorajszym starciu dopiero dziś oddzwonił do mnie prezes Motoru, kiedy był w drodze na spotkanie ze sponsorami w Warszawie. Wczoraj z kolei opuszczał on stadion jako jedna z ostatnich osób. Przypomina mi to czasy, kiedy człowiek żył klubem, zawodnikami i jego sponsorami 24 godziny na dobę. Jakub Kępa jest jeszcze młody, ale Józef Dworakowski czy Krystyna Kloc od zawsze byli i są do dziś ciągle na wysokich obrotach. Jak się kocha ten sport i przy okazji ma dużo sił oraz czasu, to wszystko można doprowadzić do perfekcji. Ze sportowym pozdrowieniem, Robert Dowhan