Nie jestem przyzwyczajony do tego, żeby w niedzielę oglądać mecze żużlowe o godzinie 14:00. Do tego mamy wakacje i trzydzieści stopni w cieniu. Tym bardziej szanuję i podziwiam kibiców, którzy wczoraj wybrali się za Falubazem do Gdańska. Byli oni pewnie pełni nadziei na wysoką wygraną i kolejny krok do przodu w walce o PGE Ekstraligę. Sam zresztą typowałem 49:41 dla naszego zespołu. Ba, nawet sądziłem, że może skończyć się jeszcze wyższą wygraną, nie wiedząc przy tym że Wybrzeże wystąpi bez dwóch podstawowych zawodników, co rzecz jasna jest ogromnym osłabieniem. Tym bardziej nie żałowałem, że będąc na morzu, daleko od brzegu i bez dostępu do Internetu nic właściwie nie stracę. Zważając na to wszystko obawiałem się pogromu gdańszczan, bo po prostu za zdrowy rozum nie mogło być inaczej. Dlatego zdziwiłem się bardzo, gdy po raz pierwszy zobaczyłem wynik spotkania. Początkowo myślałem, że mógł zdarzyć się jakiś wypadek i w Falubazie nie było komu jechać. Do czegoś takiego na szczęście nie doszło, co nie zmienia faktu, iż próżno było szukać jasnych punktów w zespole. O ile przegraną w Bydgoszczy można jeszcze zrozumieć, to już wczorajszej porażki w żaden sposób nie da się usprawiedliwić. Jak można nie tylko przegrać z osłabionym rywalem, ale i nie obronić bonusa? Zielonogórzanie rywalizowali wczoraj tak naprawdę z drużyną, w której jechało trzech zawodników. Z drużyną, której bliżej do walki o utrzymanie niż o awans do wyższej klasy... Obudźmy się zanim będzie za późno Naprawdę ostatnio źle się dzieje w naszym klubie. Teraz ewentualny brak szybkiego powrotu do PGE Ekstraligi spowoduje większy marazm i sprawi, że może on balansować między pierwszą a drugą ligą. Doskonałym na to przykładem są chociażby zespoły z Gdańska czy Bydgoszczy, nie wspominając już o Unii Tarnów. Oni wszyscy też szybko chcieli wrócić do elity, ale się nie udało i jeżdżą teraz tam gdzie jeżdżą. Dostaję w tym momencie od kibiców multum smsów i wiadomości na różnych komunikatorach. Za wszystkie dziękuję. Niestety nie wszystkim jestem w stanie odpisać. Jedną z nich jednak wykorzystam jako puentę dzisiejszego felietonu. Poniżej zacytuję to, co napisał do mnie jeden z fanów gorzowskiej stali. "Dzisiaj Gryszpiński, Marciniec, Żupiński, Gała, Lahti i Rasmus Jensen opędzlowali Falubazowi nawet bonusa. Za pana czasów Stal przegrywała z Falubazem w składzie z Gollobem, Zagarem i Pedersenem. No to się jednak dzieje. Dość nieprawdopodobna niekompetencja. Pozdrowienia od drużyny, która też ma swoje problemy." Ze sportowym pozdrowieniem, Robert Dowhan