Weszliśmy w dorosłość jako kraj, który osiemnaście lat temu, 1.05.2004 roku wstąpił do Unii Europejskiej. Czas szybko leci. Doskonale pamiętam moment, kiedy z polskich granic zniknęły szlabany. Planując eskapadę np. do włoskiego Terenzano na turniej Grand Prix nie potrzebowaliśmy już paszportu. Pierwszego maja, tyle, że dziesięć lat wcześniej na torze w San Marino zginął legendarny kierowca Formuły 1 - Ayrton Senna. Miał tylko trzydzieści cztery lata. Piszę o tym, ponieważ od bardzo dawna fascynuje mnie ten sport. Miałem to szczęście, że wielokrotnie udało mi się odwiedzać duże areny, być w samym centrum jakiegoś wspaniałego i podniosłego wydarzenia. Za tydzień kolejny tegoroczny wyścig królowej motosportu. Zapowiada się wspaniałe ściganie, tym razem ulicami Miami. Organizatorzy F1 związali się z Florydą długoterminowym kontraktem, najlepsi kierowcy świata będą gościć w słonecznym stanie USA przez dekadę. Nowy tor F1 powstanie w Miami Gardens, na terenach stadionu Hard Rock - domowego obiektu drużyny futbolu amerykańskiego, występującego w NFL - Miami Dolphins. Okrążenie liczyć będzie 5,41 km, a trasa składa się z dziewiętnastu zakrętów. Zainteresowanie biletami było tak ogromne, że te rozchodziły się jak świeże bułeczki. Znikały w mgnieniu oka. Sprzedaż zamknęła się w kilku godzinach. Akcji promocyjnych dotyczących tego wydarzenia będzie całe mnóstwo. Bolid F1 pojawił się nawet na plaży, samochód przejechał także ulicami Miami. O wrażeniach i emocjach na pewno wam drodzy czytelnicy napiszę, bo wybieram się zarówno na piątkowe treningi, sobotnie kwalifikacje, a wisienką na torcie będzie niedzielny wyścig. Na podwórku żużlowym Bartek potwierdził swoją dominację. W Grand Prix Chorwacji na urokliwym stadionie rodziny Pavliców w Gorican nie miał sobie równych. Polak potwierdził wysoką formę i zrobił duży krok w stronę kolejnego do bogatej kolekcji medalu. Cieszę się, że oglądaliśmy polskie podium, bo przecież tuż za Bartkiem uplasował się Maciek Janowski. Życzę mu, żeby wreszcie przełamał klątwę czwartych miejsc i znalazł się na podium również po finałowej rundzie. W typerze postawiłem na Motor Lublin. Przyznam się bez bicia, nie wiedziałem, że wicemistrz Polski będzie w Toruniu osłabiony brakiem kontuzjowanego Dominika Kubery. W takiej sytuacji zwycięstwo Apatora wydawało się pewne jak w banku. Sport lubi niespodzianki i za to go kochamy. Brawo Motor! Brawo Jarek Hampel! Ze sportowym pozdrowieniem Robert Dowhan