Na Węgry z tłumaczem i kierwocą W skrócie, moja rola polegała na odwiedzeniu kilkunastu komisji wyborczych i wypełnieniu specjalnego protokołu według listy pytań i spostrzeżeń przygotowanych przez ww. organizację. Zawsze jest nas dwóch, do tego tłumacz i kierowca. Tym razem na Węgry udałem się z parlamentarzystą z Norwegii. Obowiązkowo bierzemy udział w otwarciu wskazanego lokalu i przebywamy w nim aż do zamknięcia końcowego protokołu. Z ciekawostek, pierwszy wyborca podpisuje protokół i wtedy dopiero plombuje się i zamyka urny. Młodzi, którzy głosują pierwszy raz w życiu dostają odznaki w barwach narodowych. Nie ma ciszy wyborczej, a tożsamość weryfikuje się na podstawie dwóch dokumentów jednocześnie. Pyszna kawa z panią Ambasador Wspominam o tym, ponieważ w moich podróżach Węgry zawsze były obowiązkowym punktem na żużlowej mapie. Kto choć raz był w Miszkolcu, ten wie, że warto tam zawitać. Nie tylko, żeby połechtać kubki smakowe słynną zupą gulaszową, salami, czy Tokajem. Na Węgrzech miałem przyjemność poznać panią Ambasador, która osobiście odbierała mnie z lotniska. Ucięliśmy sobie przemiłą pogawędkę przy kawie, w całości poświęconą czarnemu sportowi i koszykówce. Pani Katarzyna Ratajczak-Sowa pochodzi z Ostrowa Wielkopolskiego i jest ogromną fanką tamtejszych drużyn. Pani Ambasador gościła nawet zawodników podczas ich zgrupowania na Węgrzech i bardzo cieszy się, że po tylu latach, doczekała się wreszcie awansu Arged Malesy do PGE Ekstraligi. Mnie jednak do śmiechu nie było, bo klub z Ostrowa wszedł do elity, kosztem Falubazu Zielona Góra. Pani Katarzyna zapewniła mnie, że przez miłość do żużla będzie teraz częściej na meczach. Tak działa magia sportu. Gdy jedni się cieszą, drudzy muszą zejść z żużlowych salonów i oglądać zawody ukochanych zespołów w porze niedzielnego obiadu. Jest to mój ostatni felieton przed wielką inauguracją sezonu 2022, dlatego wszystkim Państwu życzę dużo emocji, a zawodnikom szczęścia na torze Ze sportowym pozdrowieniem Robert Dowhan