Sport jest ostatnio traktowany przez rządzących po macoszemu. Jeżeli mają być pozorne oszczędności w ministerstwach, to w pierwszej kolejności likwidowane jest właśnie Ministerstwo Sportu, które zazwyczaj podpina się do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Kiedy jest potrzeba ratowania rządu i zapewnienia sobie władzy, to poszerza się listę wiceministrów lub na nowo tworzy się Ministerstwo, które niedawno szumnie zamykano. To taka mała garść informacji ostatnich dni z gorącej sceny politycznej. Obiecałem sobie, że rzadko będę równolegle pisał o polityce i sporcie, bo to dwie przeciwności. Stanowczo wolę o tym drugim. W sporcie do sukcesu dochodzi się ciężką i długą pracą. Potrzebny jest talent i dużo pozytywnych cech takich jak pracowitość i cierpliwość. W polityce jak doskonale wiemy jest przeważnie na odwrót. A co do kompetencji niektórych ludzi na stołkach władzy i nie tylko, to można porównać ich działanie na zasadzie, że ktoś w rodzinie ma prawo jazdy to już można go mianować Ministrem Transportu. Aby nie być posądzonym o krytykowanie jednej strony politycznej, to pozwolę sobie pochwalić ostatniego Ministra Sportu w poprzednim rządzie. Witold Bańka pełnił tą funkcję godnie i profesjonalnie. Doświadczenie jakie wyniósł ze sportu pozwoliło mu kierować resortem, w którym na pierwszym miejscu był sport a później dopiero polityka. Wracając do speedwaya, to zewsząd słyszę głosy rozczarowania po zdobyciu srebra przez Polaków. Wiem, wszyscy pragnęliśmy złota, ale w sporcie niczego nie da się zaplanować. Przekonała się o tym niejedna drużyna i niejeden sportowiec. Srebro też jest sukcesem i szczerze gratuluję wicemistrzostwa świata, bo nie przyszło łatwo. Na wszystko trzeba ciężko zapracować. Wiedzą, to tylko Ci, co do wszystkiego doszli ciężką i wytrwałą pracą. Ze sportowym pozdrowieniem Robert Dowhan