Coraz częściej słyszę o mniejszych niż zakładano zastrzykach finansowych do klubów. Nie dotyczy to tylko żużla, ale ogólnie, całego sportu. Problem nie jest jednowymiarowy. Przyczyn należy upatrywać na wielu płaszczyznach, ale głównym czynnikiem jest stworzony niedawno na kolanie tzw. "Polski Ład". Pisałem o tym ostatnio i cieszę się, że nie trafiłem w próżnię. Dowód na to, że kilka moich zdań o programie PiS, który jest niczym innym jak bałaganem podatkowym odbiło się szerokim echem, trzymam na prywatnej skrzynce. Serdecznie dziękuje za każdy pochlebny komentarz. Przedsiębiorcy rozliczający się liniowo muszą zapłacić teraz większy o 4,9 proc. podatek i nie mogą go nawet odliczyć, co jest abstrakcją samą w sobie. Do tego energia i gaz w cenach jak za szczere złoto, którego ponoć w banku centralnym mamy pod dostatkiem. O kosztach pracowniczych, materiałach nie wspomnę. I tak można wymieniać w nieskończoność. To wszystko powoduje, że spora część małych i większy przedsiębiorstw nie wyciągnie z kieszeni, tyle na ile jeszcze nie dawno mogli sobie pozwolić. A i ludzie mimo, że mieli otrzymać więcej, jak życie pokazało, zostali raczej nabici w butelkę. Kibice staną teraz przed wyborem. Kupić bilet na mecz, czy wdrożyć wariant oszczędnościowy, zostać w domu i włączyć TV lub radio. Dobrym rozwiązaniem mogłaby być obniżka stawki VAT, albo jej zamrożenie na najbliższy okres, tak jak zrobiono z innymi produktami. Zawsze te 8 proc. albo zatrzymamy w klubie, albo w kieszeni kibica. Wyjątkowymi płatnikami są Spółki Skarbu Państwa. Tam nikt nie opróżnia własnej skarbonki więc zmartwień, co przyniesie przyszłość brak. Ciężki rok przed nami. Wiem, to, bo często rozmawiam z prezesami żużlowymi. Historia uczy, że była komuna, różne kryzysy, ale większość wychodziła z problemów obronną ręką. Mam nadzieję, że tak będzie i teraz. Ze sportowym pozdrowieniem Robert Dowhan