W kategorii "defekty" złoty medal zdobędzie bez wątpienia Mikkel Michelsen, a drużynowo Motor Lublin. Wątpię, czy ktokolwiek indywidualnie czy drużynowo przebije tę drużynę. Falubaz dostał kilkukrotnie szansę od losu, której nie wykorzystał. Trzeba uczciwie powiedzieć, że był po prostu słaby. W kontekście wygranej GKM-u ze Spartą Wrocław zwyczajnie boję się o moja drużynę. Bo gdzie szukać punktów jak nie u siebie na torze? Jeżeli mój Falubaz przegrywa z Motorem u siebie, to kiedy możemy pokusić się o zwycięstwo? Następnym rywalem będzie Moje Bermudy Stal Gorzów. Choć wiadomo, że derby rządzą się swoimi prawami i nie zawsze wygrywa faworyt, sądzę, że szanse na wygraną mamy znikome. Jeżeli się to uda, będę mile zaskoczony, a zawodnicy Falubazu sprawią nam wszystkim cudowna niespodziankę. Nieliczni będą mogli to oglądać na żywo będąc na trybunach. Szczęśliwcy. Ale do pełni szczęścia brakuje dobrej postawy na torze, walki i przywożenia punktowanych pozycji. Wiedziałem, że mecz z Motorem Lublin nie będzie łatwy i przyjemny, ale nie spodziewałem się, że będziemy aż tak odstawać. Gdyby nie defekty czy taśma, wynik i różnica byłaby porażająca. Mam nadzieję, że do derbów wyleczy kontuzję Piotr Protasiewicz, a pozostali zawodnicy w tym młodzież solidnie przepracują czas, który pozostał do spotkania. Inaczej może być tak, że mecz o wszystko pojedziemy w Grudziądzu. Co prawda powoli na to się zanosi, ale może uda się trenerowi zmotywować zawodników. Czas ucieka i może się okazać, że będzie go za mało na cokolwiek. Szkoda, że długi weekend majowy poszarpała nam pogoda. Miało być 30 stopni i speedway, a tak naprawdę taką temperaturę mieliśmy sumarycznie przez 4 dni, a samego żużla było jak na lekarstwo. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź