Bajerski na zakręcie Znam Tomka Bajerskiego od wielu lat. Z podziwem patrzyłem na Stal Gorzów, kiedy za świetnego zawodnika, jak na tamte czasy wyłożyła bajońską kwotę 600 tysięcy złotych. Ówczesny prezes - Les Gondor musiał się nieźle zakochać się w żużlu, bo wyciągnął z portfela kasę, która w wielu przypadkach wystarczała na pokrycie kontraktów kilku zawodników lub przewyższała budżety wielu klubów. Tomek jak każdy z nas miał w swoim życiu ostro zakręty. Jedne łagodniejsze, drugie ostrzejsze. Z podziwem patrzyłem na jego ostatnie poczynania w roli menedżera Apatora Toruń. W swoją pracę wkładał całe serducho. Jego podejście było bardzo koleżeńskie, starał się wprowadzać do drużyny taką swojską, rodzinną atmosferę. Może sportowo zespołowi z Torunia wiodło się różnie, ale mimo nerwów plan wykonano. eWinner Apator pod jego wodzą utrzymał się w PGE Ekstralidze. Ostatnio o Tomku zrobiło się głośno w kontekście rozstania z byłą partnerką. Nie zaglądam nikomu do życia prywatnego, nie wnikam w przyczyny, czemu nagle zaczęto publicznie prać brudy, dziwię się tylko, że ta sprawa trafiła na forum publiczne i jest przedmiotem ożywionej dyskusji. To bardzo polskie, komentowanie i dawanie rad wszystkim wokół, do tego na każdy temat. Druga szansa dla menedżera Apatora Mam nadzieję, że mój przyjaciel Przemek Termiński i Adam Krużyński nie pójdą tą drogą i spróbują namówić Bajerskiego do powrotu. Może Tomek cofnie rezygnację, bo jeżeli istnieje jakaś inna opcja, o której głośno w środowisku, to jak mówi stare powiedzenie, co dwie głowy, to nie jedna. Są to sprawy między klubem i trenerem, ale trzymam kciuki, żeby z okazji Mikołaja sytuacja miała swoje pozytywne zakończenie. W Toruniu zbudowano ciekawy, silny skład i warto energię skupić na drużynie. Może św. Mikołaj nie dla wszystkich był łaskawy, ale kolejny raz nasza ukochana dyscyplina udowadnia, że nie ma w niej miejsca na nudę. Najpierw nowy kontrakt Speedway Ekstraligi z platformą Canal+, potem niewyobrażalny spadek Falubazu, odejście Patryka Dudka, detronizacja Fogo Unii Leszno, roszady w zespołach, to tylko namiastka emocji, których niedawno doświadczaliśmy. A Mikołaj jak zwykle najsowiciej obdarował tych, którzy ciężko pracowali przez cały sezon. Ze sportowym pozdrowieniem Robert Dowhan