Wygląda na to, że wybranie Zagara kapitanem Polonii było strzałem w dziesiątkę. Kandydaturę akurat tego żużlowca powszechnie krytykowano. Mówiło się, że jest nie do ułożenia, bo problemy sprawia od lat, a przecież zbliża się do 40-stki. Faktycznie, były podstawy do podważania sensu takiej decyzji. Skoro ktoś od kilkunastu lat nie potrafi cho odrobinę się zmienić, trudno wierzyć w nagły przewrót. Na bazie zachowań Zagara z ostatnich dni, można jednak wysnuć wniosek o dużej przemianie, jaka u niego zaszła. Zawodnik kreowany na lidera Polonii na obozie w Żninie złapał świetny kontakt z resztą ekipy. Dobrze się bawił, angażował w różne akcje, dbał o to by każdy czuł się potrzebny. Służy mu rola kapitana. Zagar sprawia wrażenie zadowolonego z wyróżnienia. Tym samym ryzykowny ruch prawdopodobnie był bardzo słuszny. Póki co, ze swojego kapitańskiego obowiązku 39-letni żużlowiec wywiązuje się świetnie. Prawdziwy test będzie w sezonie Pozostaje jedno, ale bardzo ważne pytanie. Jak Zagar zachowa się, gdy coś pójdzie nie po jego myśli. W takich sytuacjach właśnie najczęściej wychodził jego paskudny charakter. Trudno o spięcia na obozie, gdy panuje świetna atmosfera i wszyscy są w dobrych humorach. Zagar odstawiony od biegu może zareagować w znany wszystkim sposób. Nie potrafili go okiełznać znani trenerzy, trudno więc oczekiwać że zrobi to wciąż uczący się żużla i niedoświadczony Krzysztof Kanclerz. Przykład Zagara niemniej to już drugi w ostatnim czasie przypadek zawodnika niesfornego, który dzięki funkcji kapitana zmienił się nie do poznania. Oskar Polis zanim objął tę rolę w Kolejarzu Opole, słynął z nieobyczajnych zachowań. Groził pobiciem Andrzejowi Lebiediewowi, obrażał podprowadzającą, atakował adepta w szkółce. Odkąd jest kapitanem, postępuje zupełnie inaczej. A jeśli znów coś głupiego przychodzi mu do głowy, nie robi tego "na afisz".