Marcus Birkemose to idealny przykład tego, jak w modelowy sposób zniszczyć sobie karierę. Kiedy eksperci mówili, że ma dar od Boga, to robił wszystko, żeby tego nie wykorzystać. W Gorzowie Birkemose dostał pracę i tylko się obijał Błysnął jako 16-latek, a Stal Gorzów podpisała z nim kontrakt na lata. W klubie szybko jednak zrozumieli, że Birkemose to talent z trudnym charakterem. W Danii obracał się w towarzystwie, które chciało nawet zrobić z niego dilera. Na szczęście się nie zgodził. W gorzowskim reżimie też jednak długo nie wytrzymał. Wiceprezes Daniel Miłostan dał mu pracę w swojej firmie. Birkemose chodził dwa, góra trzy dni. Potem mu się odechciało. Zresztą, kiedy pojawił się w biurze, to i tak się obijał. Tylko szukał sposobu, jak wymigać się od pracy. Sytuacja powtórzyła się w Rzeszowie, gdzie Stal wypożyczyła go w sezonie 2022. Tam z kolei miał umówione spotkania z trenerem personalnym. Też się na nich nie pojawiał. Trener Stali Gorzów mówi wprost: szkoda chłopaka - Szkoda chłopaka - mówił nam jakiś czas temu Stanisław Chomski, trener ebut.pl Stali Gorzów. - Na sprzęcie zrobionym na drutach potrafił zostać mistrzem Europy juniorów, ogrywając nasze gwiazdki. Omal też nie został mistrzem Danii. Finalnie został najmłodszym medalistą tego kraju. Kluby, w których był Birkemose, zrobiły jednak wiele, by uchronić go przed tym, co się stało. W Stali Rzeszów robiono mu nawet testy na obecność substancji psychoaktywnych. Działacze bardzo się zdziwili, kiedy okazało się, że podobny test wykonany w Danii dał wynik pozytywny. Nawet po tej wpadce duńska federacja, mając na względzie nieprzeciętne umiejętności zawodnika, chciała mu pomóc. Proponowano mu, żeby poszedł na leczenie w zamian za znaczące skrócenie wyroku. Sprawa była pewna, bo federacja skonsultowała to rozwiązanie z antydopingówką. Birkemose niby był zainteresowany, ale finalnie nic z tym nie zrobił i w końcu ogłoszono wyrok. Wpadł w złe towarzystwo Ludzie, którzy pomagali młodemu Duńczykowi w Polsce, mówią wprost, że takie zakończenie było jednak do przewidzenia. Zwracali oni uwagę na złe towarzystwo, w jakim się obracał zawodnik, ale i też na jego charakter. Drugiego takiego lenia jak on ze świecą można szukać, usłyszeliśmy od osoby, która dobrze go poznała. Birkemose potrafił spać do dwunastej. W domu też niewiele robił. W większości spraw wyręczał go tata, który od ponad 10 lat samotnie wychowywał syna. Tata była jego opoką, ale i też obciążeniem. Bardzo mu pomagał, a z drugiej strony zrobił mu kiepską reklamę w świecie tunerów. Nikt nie chciał z nim pracować. Jednak to nie ojciec wpędził go w olbrzymie kłopoty. Zawodnik zrobił to sam. Kiedy w styczniu 2021 Birkemose rozmawiał z psychologiem sportowym w Danii, to uznał on, że chłopak jest dużym dzieckiem, które z wieloma rzeczami sobie nie radzi. Wiek emocjonalny 17-latka ocenił na 13 lat. Co dalej? To byłby cud, gdyby Birkemose wrócił do żużla. Dwa lata bez jazdy to dużo, ale żużel nie takie powroty widział. Tu musiałoby się jednak wiele zmienić. Birkemose musiałby jednak swoje życie i postępowanie przewrócić do góry nogami. Czy to możliwe? Dotąd dostał wiele szans i z żadnej nie skorzystał. Teraz musiałby wykazać samozaparcie, o jakie trudno go podejrzewać patrząc na to, co dotąd robił. Na razie w domu Birkemose jest smutek. Nawet ci ludzie z Polski, którzy byli z nim zaprzyjaźnieni, stracili z nim kontakt. A tata postawił na innego zawodnika.