Ebut.pl Stal Gorzów ma zakaz dokonywania transferów po tym, jak wyszło, że klub jest zadłużony na 13 milionów złotych. Stal ma jednak dwie dziury w składzie i szuka zawodników. PGE Ekstraliga już zapowiedziała, że pójdzie na ustępstwa jeśli gorzowianie zamienią 7 milionów długu (pożyczki od sponsorów) na akcje. Kiedy go nakryli, zrobiła się afera. Wezwano menedżera, gwiazdor dostał ultimatum Zamieszanie wokół akcji Stali Gorzów. To blokuje zgodę na transfery Na razie jednak akcja z akcjami idzie opornie, bo prezydent miasta chce umieścić w klubie swojego człowieka. Chodzi o Patryka Broszko, który miałby zostać dyrektorem sportowym Stali. Sprawa jest polityczna. Na dyrektora Broszko nie chcą się zgodzić lokalne struktury Platformy Obywatelskiej, bo Broszko jest z Trzeciej Drogi. Na dokładkę w Gorzowie mówi się, że jest on przyszłym kandydatem na prezydenta, który miałby się promować na Stali. I dlatego trwa przeciąganie liny. Oczywiście w Stali przyglądają się temu z dużym niepokojem, bo sezon za pasem, a przynajmniej jedną z dziur chcieliby załatać. A to, co mówi ich rzecznik o "niedokonanym transferze", jest tylko po części prawdą. Kiedy przeczytali, że ROW Rybnik chce Huberta Jabłońskiego, to od razu zrobili przelew W Gorzowie przerazili się, gdy przeczytali, że INNPRO ROW Rybnik jest zainteresowany Hubertem Jabłońskim z FOGO Unii Leszno. Stal miała wcześniej na oku tego zawodnika. To właśnie jego transfer miał załatać jedną z dziur. Nic dziwnego, że Stal po wieściach wiążących Jabłońskiego z ROW-em wkroczyła do akcji. Stal dostała z Leszna wszystkie niezbędne papiery, a jak wynika z naszych informacji, przelała też część należnej kwoty na konto Unii. To właśnie dlatego Unia ogłosiła, że wypożyczenie zostało dokonane, co oczywiście sprowokowało Ekstraligę. Ekstraliga Żużlowa zareagowała szybko na wieści o Jabłońskim Kiedy władza dowiedziała się, że Stal, mimo zakazu, robi transfery i przelewa pieniądze, to od razu był telefon do Gorzowa i niezbyt przyjemna rozmowa z działaczami Stali. Ci doskonale wiedzieli, że najpierw muszą załatwić temat akcji, a dopiero potem mogą ściągać Jabłońskiego. Zrobili na odwrót i od razu im się dostało. Teraz Stal musi się modlić, żeby zespół licencyjny, w związku z wybrykiem klubu, nie cofnął zgody na transfery i wypożyczenie Jabłońskiego. Jeśli tak się stanie, to Stal zostanie z dwoma dziurami w zestawieniu i będzie musiała je łatać wychowankami, którzy dopiero co zdali egzamin na licencję.