Cellfast Wilki po historycznym awansie pragną zadomowić się w najlepszej lidze świata na znacznie dłużej niż dwanaście miesięcy. Krośnianie po pokonaniu Stelmet Falubazu w wielkim finale zapowiadali oczywiście, że nie zamierzają powtórzyć wyczynu Arged Malesy Ostrów z tego roku, lecz nikt nie spodziewał się aż takiego rozmachu z ich strony. Najpierw udało się porozumieć z dotychczasowymi liderami, a mianowicie Andrzejem Lebiediewem oraz Vaclavem Milikiem. Potem z kolei przyszedł czas na pierwszą bombę transferową i ściągnięcie z Fogo Unii Leszno dogadanego z tym klubem Jasona Doyle’a. Mało? Szeregi beniaminka zasilą także między innymi Krzysztof Kasprzak czy Denis Zieliński. Po tylu spektakularnych ruchach podkarpackiego ośrodka, kibice siedmiu pozostałych ekstraligowych drużyn pogrążyli się w strachu i obawiali się najgorszego, czyli dalszego polowania na uznane nazwiska. Jak na szpilkach siedzieli zwłaszcza w Gorzowie, bowiem we wtorkowy wieczór Internet obiegły sensacyjne wieści, jakoby transfer do Cellfast Wilków rozważał Martin Vaculik. O krok dalej poszedł portal bestspeedway.tv, który wprost napisał, iż Słowak stawia Moje Bermudy Stali ultimatum i żąda natychmiastowej spłaty zależności. Martin Vaculik rozwiał wątpliwości Dziś jednak wiemy, że tego typu informacje można włożyć między bajki. Pisaliśmy zresztą o tym z samego rana na naszych łamach. Jeżeli ktoś nie uwierzył, to z pomocą postanowił przybyć sam żużlowiec. - Chciałbym wszystkim powiedzieć, że krążą jakieś dziwne plotki związane z moim klubem na przyszły sezon. Jak już wcześniej powiedziałem, nie zmienię barw i nadal będę reprezentował Stal Gorzów. Bardzo cieszę się z tego powodu i nie mogę doczekać się nadchodzących zmagań. Wszyscy którzy plotkowali, niech plotkują dalej. Ja z kolei oficjalnie informuję, że w sezonie 2023 zostaję tu, gdzie jestem - oznajmił 32-latek na Instagramie. Gorzowscy kibice mogą więc odetchnąć z ulgą i spokojnie czekać na nadchodzące rozgrywki. Zespół prowadzony przez Stanisława Chomskiego co prawda nie będzie faworytem, ale mając w składzie takich zawodników jak wspomniany wcześniej Martin Vaculik, Anders Thomsen czy Szymon Woźniak utrzymanie wydaje się być pewne. Ba, przy dobrych wiatrach ekipa ta naszym zdaniem jest w stanie otrzeć się o półfinał. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata