Kiedy światowa federacja motocyklowa zdecydowała o zawieszeniu rosyjskich żużlowców, a rezerwowy początkowo Jack Holder zajął w cyklu Grand Prix miejsce Artioma Łaguty, jasnym stało się, iż toruński For Nature Solutions Apator będzie miał w walce o indywidualne mistrzostwo świata aż czterech reprezentantów. Oznacza to, że każdy ich podstawowy senior (trener Robert Sawina - w świetle wykluczenia Emila Sajfutdinowa - ma ich do dyspozycji tylko czwórkę) dostąpi szansy stanięcia na podium najbardziej prestiżowej rywalizacji w świecie czarnego sportu. Apator ma kłopoty Co ciekawe, sympatycy toruńskich Aniołów wcale nie zareagowali na takie wieści z entuzjazmem. Dlaczego? Przede wszystkim obawiali się tego, iż cały trzon ich ekstraligowego składu został wystawiony na większe ryzyko kontuzji. Przy braku Sajfutdinowa Apator nie może zaś pozwolić sobie na żadne kolejne problemy kadrowe. Póki co, ze zdrowiem torunian wszystko jest - odpukać w niemalowane - w absolutnym porządku. Podopieczni Sawiny zmagają się z zupełnie innymi problemami. Są to niestety kłopoty fundamentalne dla sportowców biorących udział w jakichkolwiek wyścigach. Nie owijając w bawełnę, każdy z nich jest po prostu przeraźliwie wolny. Powszechnie uważa się co prawda, iż regularna rywalizacja z najlepszymi na świecie to najlepszy klucz do osiągnięcia optymalnej formy. Próżno jednak oczekiwać budowania jakiejkolwiek pewności siebie, skoro torunianie coraz wyraźniej odstają od swych rywali. Przedpełski i Holder to wprawdzie debiutanci i na ich występy należy spoglądać z większą dozą wyrozumiałości. Tego pierwszego tłumaczy zresztą historyczna prawidłowość mówiąca o tym, iż wychowankom Apatora w Grand Prix zawsze szło jak po grudzie. Ale już Robert Lambert, a zwłaszcza Patryk Dudek? Rodowity zielonogórzanin dobrze wie przecież z czym je się walkę o medale IMŚ, przed laty był wszak nawet wicemistrzem świata. Oczywiście, są w PGE Ekstralidze zespoły, które nie mają w kadrze ani jednego uczestnika cyklu. Ostatecznie zwycięstwo na torze jednego z nich - grudziądzkiego ZOOLeszcz GKM-u - praktycznie zapewniło zresztą Apatorowi awans do tegorocznej fazy play-off. O zajęcie miejsca w górnej połowie tabeli, nie mówią o założeniu na szyi medali, próżno jednak myśleć, skoro na tle liderów mocnych zespołów torunianie prezentują się tak słabo.