Zawodowy żużel i wielka kasa niemal od zawsze idą ze sobą w parze. Poza sponsorami większość ekip na co dzień występujących w najwyższej rozgrywkowej otrzymuje olbrzymie dotacje przede wszystkim z miast. Oburzeni tym są zwłaszcza ci mieszkańcy, którzy nie chodzą na mecze oraz przy okazji są świadomi tego, że część ich pieniędzy przekazywana jest klubom wydającym co roku miliony złotych na zachcianki zawodników. Poza tym w paru miejscach niezbędne są również inwestycje na obiektach. Ostatnio głośno zrobiło się o Fogo Unii. Na stadionie imienia Alfreda Smoczyka prędzej czy później będzie trzeba zrobić remont oświetlenia. - Nie jesteśmy instytucją charytatywną, to szaleńczy wymysł - grzmiał nie tak dawno na łamach elka.pl prezydent Leszna, Łukasz Borowiak. Zapytany o tę kwestię w najnowszym wydaniu Magazynu Żużlowego na Antenie Radia Gorzów został były prezes Stali, Ireneusz Maciej Zmora. - Oczywiście, że są to duże koszty, ale można było je na lata porozkładać i spokojnie ten obiekt przygotować. Gorzów na przykład już przez to przeszedł i w tej chwili nie ma u nas takiego problemu. Mierzyliśmy się z tym rok temu i zostało to wszystko pozytywnie rozwiązane. Moim zdaniem jeżeli klub chce jeździć w PGE Ekstralidze i chcemy mieć dobrze pokazywane stadiony, tak by kibicom chciało się oglądać ich drużyny, to trzeba spełnić te kryteria - odpowiedział. Zmora: Kluby z PGE Ekstraligi spokojnie utrzymają się bez pieniędzy z miasta Główny gość audycji kilka chwil później postanowił dalej pociągnąć ten temat i zaproponował całej Polsce rozwiązanie, które może szokować wielu jego byłych kolegów po fachu. 52-latek jest bowiem przeciwny dotacjom miejskim dla ośrodków występujących w PGE Ekstralidze. - Kluby utrzymają się chociażby za sprawą dużego kontraktu telewizyjnego - oznajmił. - Nie będzie żadnego problemu, bo ci sami zawodnicy i tak będą jeździli w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tu się naprawdę nie ma czego bać - dodał. Na razie jest to oczywiście luźno rzucona opinia i sam Ireneusz Maciej Zmora nie liczy na jakieś wielkie zmiany, póki spraw w swoje ręce nie weźmie sam rząd. - Zmiany regulacyjne powinny wyjść z ustaw, tak by zadziałały w jednym momencie na terenie całego kraju. Rozumiem samorządowców, którzy dbają o swoje kluby sportowe. To są też takie wizytówki na cały kraj. Który samorządowiec chce zresztą być grabarzem zespołu w swoim mieście, podczas gdy u sąsiadów dany sport się rozwija? - zakończył. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo