Roman Karkosik ogłosił kupno klubu żużlowego kilka minut po zamknięciu lokali wyborczych, tuż po wyborach samorządowych. W środowisku mówiło się, że nie chciał, by zarzucano mu próbę robienia polityki na czarnym sporcie. Toruń informację o jego zaangażowaniu przyjął z euforią, gdyż miliarder słynął już wówczas w kraju jako ekonomiczny Midas - zamieniał w złoto wszystkie spółki, które dotykał. Toruński żużel potrzebował owego magicznego dotyku bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Znajdował się na skraju zapaści finansowej. Klubowi, który nigdy nie spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej, groziła degradacja. Tak majętnego człowieka środowisko czarnego sportu nie miało jeszcze okazji poznać. Torunianin mieszkał w pałacu w Kikole pod Lipnem. Żużlowcy przyjeżdżający tam w odwiedziny czuli się jakby wygrali casting do filmu kostiumowego, którego akcja toczy się w czasach belle epoque. Posiadłość otacza dziesięciohektarowy ogród, którego projekt miał wykonać sam John Brookes - ogrodnik brytyjskiej królowej Elżbiety II. Według powtarzanych przez kibiców legend, Brytyjczyk co roku przylatuje do Kikoła, by obejrzeć ogród i wydać polecenia pracownikom z Polski. Roman Karkosik - Unibax Toruń i Tadeusz Rydzyk Karkosik na spotkania swojego Unibaxu przyjeżdżał Maybachem, a wjeżdżająca na vip-owski parking limuzyna budziła wśród kibiców poruszenie niemniejsze niż busy mistrzów świata. Miliarder robił zresztą interesy z innym znanym torunianinem posiadającym takie auto, ale sieć komórkowa "WRodzinie" okazała się jedną z nielicznych nietrafionych przez niego inwestycji. Czy w takiej samej kategorii należy rozpatrywać jego zaangażowanie w toruński żużel? Mimo wszystko tak, choć przez 7,5 z ośmiu lat ich współpracy nic nie wskazywało aż takiej porażki. Pod okiem Karkosika i wodzą Wojciecha Stępniewskiego, Unibax już w 2007 roku stał się z przedostatniego zespołu tabeli wicemistrzem kraju. Rok później torunianie cieszyli się już z mistrzostwa. Za panowania Karkosika przez stadion przy Broniewskiego 98, a później MotoArenę przewinęli się: Tomasz Gollob, Emil Sajfutdinow, Chris Holder, Ryan Sullivan, Darcy Ward Hans Andersen, Wiesław Jaguś i wielu innych klasowych żużlowców. Przez 8 lat drużyna zdobyła 6 medali DMP. Całe dobre wrażenie zmiótł jednak jeden feralny krążek, srebro z 2013 roku, po rewanżowym finale w Zielonej Górze, który Unibax oddał walkowerem. Karkosik nigdy nie wyjaśnił, dlaczego kazał swoim ludziom uciec bez walki. Mówi się, że miliarder po konsultacji z Władysławem Komarnickim, byłym prezesem Stali Gorzów, upewnił się, że za ucieczkę z meczu zapłaci nie więcej niż 250 tysięcy złotych i zdecydował się na taki ruch, by zaśmiać się w twarz Robertowi Dowhanowi. Ostatecznie dostał blisko milion złotych grzywny i 8 punktów ujemnych. Karkosik jak bankomat? Po tamtym sezonie zbudował jeszcze dream team mający dać Unibaxowi mistrzostwo mimo ujemnych punktów do tabeli. Niestety, zespołowi nie udało się awansować do play-off, a Karkosik sprzedał klub Przemysławowi Termińskiemu. Dziś żużel słyszy o jego nazwisku tylko przy okazji wspomnień o procesie, jaki toczy z PGE Ekstraligą. Domaga się odszkodowania za straty z sezonu 2013. Karkosik argumentował swój exodus tym, iż nie chciał być traktowany jak bankomat. Mówił, że to żużel potrzebuje jego, a nie on żużla, jednak nikt w środowisku nie zamierzał za bardzo liczyć się z jego zdaniem. Czas pokazał, że spór wygrał czarny sport - w ostatniej dekadzie dostąpił on ogromnego awansu ekonomicznego. Karkosik wypadł zaś z TOP 10 najbogatszych Polaków.