Piotr Pawlicki zimą dużo zmienił licząc, że wróci do dawnej formy. Zmiana klubu to jedno, ale do roszad doszło też na innych płaszczyznach. Chodzi o team i przygotowania do sezonu. W pomoc zawodnikowi aktywnie włączył się wrocławski klub. Wydawało się, że to wszystko po prostu musi zadziałać. I prawdę mówiąc żużlowiec miał naprawdę dobre wejście w rozgrywki. Było na tyle obiecująco, że przez chwilę jego akcje w kontekście pozostania w Sparcie na kolejny rok stały wyżej niż Taia Woffindena. Liczby nie kłamią. To nie był rok Pawlickiego Pawlicki co prawda trochę kręcił nosem, że jeszcze brakuje mu większej regularności, przez co tracił na przykład możliwość startów w biegach nominowanych. Sama jazda wyglądała jednak nieźle. Do pewnego czasu, bo później wrócił stary Piotr Pawlicki, którego pamiętaliśmy z końcówki jazdy dla Fogo Unii Leszno - czyli dość chaotyczny i gubiący punkty. Po drodze przytrafiła mu się także kontuzja i Pawlicki szybko zdał sobie sprawę, że nie zachowa miejsca w Sparcie na dłużej. Nie zrobił też nic, aby pokazać, że działacze dokonali niewłaściwego wyboru. Kiedy drużynę dopadły problemy zdrowotne w play-offach, Pawlicki nie wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i niespecjalnie był w stanie załatać dziury po kolegach. Kiedyś trzęsła klubem, teraz puszcza oko. Aż huczy od plotek Wszystko to najlepiej oddają liczby. Pod względem statystycznym zasadniczo zanotował regres względem sezonu 2022. Wówczas wykręcił w Lesznie średnią na poziomie 1,820 pkt./bieg. W tym roku w Sparcie było to 1,701 pkt./bieg. Wymowne jest to, że wyżej w klasyfikacji byli od niego tacy zawodnicy jak Grzegorz Zengota i Oskar Fajfer (ex I-ligowcy) oraz junior Bartłomiej Kowalski. Pawlicki w takiej formie nie zbawi Falubazu Kolejnym przystankiem w karierze Piotra będzie Enea Falubaz Zielona Góra. W drużynie beniaminka będzie absolutną gwiazdą. Być może nawet liderem zespołu. Takie przynajmniej są przymiarki, a wszyscy wierzą, że Pawlicki wreszcie się przełamie. Gdyby jednak zachował poziom z sezonu 2023, to byłaby to fatalna informacja dla tego klubu. To po prostu zbyt mało w kontekście walki o utrzymanie, jaka czeka drużynę Piotra Protasiewicza. Kraków nie zaśnie. Ten skład, to będzie prawdziwa petarda