To zdecydowanie nie był sezon Macieja Janowskiego. Polak jak na siebie kiepsko prezentował się w PGE Ekstralidze, a do tego wypadł z cyklu GP. Ku zaskoczeniu wielu osób nie otrzymał też stałej dzikiej karty, więc minimum rok odpocznie od rywalizacji z najlepszymi na świecie. Z najlepszymi na świecie, do których oczywiście sam nadal należy i jego wypadnięcie z elity niczego w tej kwestii nie zmienia. Janowski to czołowy żużlowiec ostatnich lat. Słabsze niż wcześniej wyniki to nie był jednak jedyny minus tego sezonu. Podczas meczu fazy play-off Janowski zaliczył paskudny upadek, który uszkodził mu między innymi staw skokowy. Podczas startu motocykl wystrzelił mu do góry, a Maciej groźnie upadł. Było widać, że dostał mocny cios w nogę. Choć może sam upadek wyglądał wręcz nieco kuriozalnie, to jednak przyniósł dość poważne konsekwencje. W Sparcie odetchnęli. Janowski będzie gotowy Kibice we Wrocławiu obawiali się, że kontuzja odniesiona pod koniec sezonu może w jakiś sposób zakłócić Janowskiemu przygotowania do nowego sezonu. Na szczęście brązowy medalista mistrzostw świata sprzed roku już dochodzi do siebie, o czym poinformował w rozmowie z oficjalną stroną Red Bulla, jednego z jego głównych sponsorów. - Mam jeszcze trzy śruby w kostce. Ale ze stopą jest już coraz lepiej, zacząłem nawet podskakiwać - mówi. Ta informacja z pewnością mocno uspokaja jego i Sparty kibiców. Przed Janowskim sezon, jakiego nie miał od dawna. Z pewnością odzwyczaił się od wolnych sobót. Te dni do tej pory kojarzyły mu się raczej tylko z cyklem GP. Maciej na pewno będzie chciał jak najszybciej wrócić do elity, ale to łatwe nie będzie. Jeśli chce sam awansować, a nie liczyć na dziką kartę z musi przebić się przez eliminacje, które będą bardzo gęste. A ta najtrudniejsza faza to krajowa, w której spokojnie jest 6-8 kandydatów do występu w GP Challenge, czyli finale eliminacji.