Przeważnie bohaterami danych klubów zostają ci, którzy pochodzą z miasta w którym ten klub funkcjonuje lub też po prostu bardzo długi czas je reprezentują. Kibice chętniej status legendy przypisują zawodnikom rodzimym, stąd też obcokrajowiec na podobne "prawo" musi bardziej zapracować. W Toruniu jednak legendą jest Szwed, Per Jonsson. To jeden z najlepszych żużlowców w historii tego klubu. Jego przygoda z Apatorem jest piękna, ale i dramatyczna zarazem. Zakończyła się w najgorszy możliwy sposób. Wkrótce 30. rocznica jego fatalnego upadku. W czerwcu 1994 roku Per Jonsson brał udział w derbach Pomorza i Kujaw przeciwko Polonii w Bydgoszczy. Nie trzeba mówić, jak bardzo ten mecz elektryzował kibiców. Na stadion przyszedł komplet publiczności, trudno było wcisnąć szpilkę. W dwunastym biegu tamtego meczu zdarzył się jednak straszny wypadek. Jonsson po starciu z Waldemarem Cieślewiczem uderzył w bandę i złamał kręgosłup. To oczywiście oznaczało koniec kariery oraz sprawności fizycznej. Per do dzisiaj jeździ na wózku inwalidzkim. Syn żużlowca w samym sercu wojny. "Są tygodnie z kilkoma atakami" Jest ulica, będzie film? Już nawet to, że ulica prowadząca do toruńskiej Motoareny nosi nazwę Pera Jonssona świadczy o stosunku miejscowych do tego byłego zawodnika. Teraz jednak możliwe, że upamiętnienie będzie jeszcze okazalsze. Być może powstanie film o Jonssonie. O sprawie jako pierwsza poinformowałą "Gazeta Pomorska". Zalążek tego projektu powstał podczas wizyty Jacka Gajewskiego oraz ekipy One Sport w Szwecji. Odbyła się tam długa i owocna rozmowa z Jonssonem. Bardzo prawdopodobne, że film rzeczywiście powstanie. Kibice są bardzo ciekawi, co z tego wyjdzie. - Kapitalny pomysł. Per to żyjąca legenda klubu. Oddał dla Apatora zdrowie i tego mu nigdy nie zapomnimy. Zasługuje na to, by jego historia została raz jeszcze opowiedziana - napisał pan Marcin. - Z chęcią bym to obejrzał. Był już film o Wardzie, więc idźmy w tym kierunku. Na pewno będzie wzruszająco, ale niejako o to w tym chodzi. To historia człowieka, któremu ukochana pasja zabrała jedną z najważniejszych rzeczy w życiu - dodał pan Jan. Podobnych komentarzy jest mnóstwo, co tylko świadczy o wielkim entuzjazmie kibiców. Zaczęło się. Kluby znów szukają "frajerów"