Gdy stało się jasne, że Adrian Miedziński nie pojedzie w rewanżu z Falubazem, zaczęły się gorączkowe poszukiwania kogokolwiek, kto będzie w stanie zagwarantować choćby walkę o punkty. Padło na Benjamina Basso, który był jednym z lepszych duńskich juniorów. Młody zawodnik wielkiego szału nie zrobił, ale generalnie wypadł nieźle. Na tyle nieźle, że zostawiono go na sezon 2023. Miał być żużlowcem U24 lub rezerwą spod numeru 8/16. Wydawało się, że jest w nim spory potencjał. Wyszło jednak tak, że Basso w sezonie jeździł naprawdę niewiele i nieregularnie. Widać było rażący brak pomysłu na jego wykorzystanie, co należy uznać za błąd menedżera Krzysztofa Kanclerza, bo to on odpowiada za ten aspekt. Basso więcej jeździł tylko wtedy, gdy katastrofalną zapaść miał David Bellego, kreowany na jednego z liderów drużyny. Tak czy inaczej jednak duński zawodnik ma praktycznie ligowy rok w plecy. Nic dziwnego, że odchodzi z Polonii. Dalszy pobyt nie ma sensu. Pytają, po co go wzięli i boją się o nowy nabytek Fani Polonii zastanawiają się, jaki był cel wzięcia Basso, jeśli ten żużlowiec prawie cały sezon jedynie czekał i patrzył na kolegów, nie mogąc doprosić się porządnej szansy. Wiele osób zwraca uwagę na to, że można być niemal pewnym podtrzymania tradycji, która przykleiła się już do Polonii. Basso za rok przyjedzie z Orłem na Sportową i wypadnie świetnie, tak jak wszyscy ekszawodnicy tego klubu, gdy przyjeżdżają w obcych barwach. Polonia w miejsce Basso ściągnęła Tima Soerensena, jednego z lepszych zawodników w 2. Lidze. Wiemy jednak, że różnica między tymi klasami jest naprawdę spora i Tim będzie miał naprawdę trudny sezon. Duża część kibiców uważa, że zamiana Basso na Soerensena była błędem. Zapewne szybko się przekonamy, czy Soerensen się nadaje. Polonia ma duże parcie na awans i nie może dawać zbyt dużego kredytu zaufania. Jeśli Soerensen będzie zawodził, prezes Kanclerz rozejrzy się za zastępcą.