Moje Bermudy Stal Gorzów jest już tylko o maleńki kroczek od sięgnięcia po sensacyjne mistrzostwo Polski. Gorzowianie od ćwierćfinałów przeszli niebywałą metamorfozę. Brzydkie, niedoceniane kaczątko przemieniało na naszych oczach w pięknego łabędzia. Bak Motoru jest pusty Dwanaście punktów zaliczki przed rewanżem w Lublinie, to gigantyczny kapitał. Stal trzyma w garści Motor, który końcówkę sezonu jedzie już na oparach, z wyciągniętą wtyczką od zasilania. Wcześniej siłą ekipy Macieja Kuciapy był kolektyw, wyrównana drużyna bez dziur. Teraz Motor jest rozklekotany jak stary rower. W środku tego gara też chyba nieźle się kotłuje i wrze, dlatego nie wiem, czy na tym etapie rozgrywek zawodnicy wskoczyliby za sobą w ogień. Kibice domagają się odsunięcia od składu Maksyma Drabika. 23-latek jest tylko cieniem żużlowca, który tak zachwycał nas na początku sezonu. Wygląda, jakby ktoś za karę kazał mu wsiadać na motocykl, generalnie zwisało mu i powiewało, jakie miejsce na koniec rozgrywek zajmie Motor. Motor posypał się w Gorzowie doszczętnie i jest w głębokiej defensywie. Remontada wciąż jest możliwa, ale raczej mało prawdopodobna. A gdyby lublinianie nie zdobyli złota, to winowajcę nie trudno byłoby znaleźć. Kontuzja Michelsena tez narobiła dużego bałaganu i wprowadza niepokój, bo Duńczyk nie w pełni zdrowia oznacza dalszą część kłopotów. Niby trwa wyścig z czasem, żeby postawić kapitana na nogi, ale pęknięta kość, to nie jest skaleczenie. Stal do maksimum wykorzystuje ZZ-etkę, a Stanisław Chomski układa zespół jak żużlowy Napoleon. Zmarzlik z Vaculikiem przy prawdopodobnych nawet siedmiu biegach mogą pokryć startami połowę zawodów i zdobyć razem ok. 30 punktów. Woźniak dołoży swoje, Hansen uciuła kilka punkcików i gorzowianie są w domu. Przegrywać też trzeba umieć. To, że zawodnicy Motoru byli obrażeni na cały świat i nie wyszli do przedstawicieli mediów po porażce w Gorzowie było słabe. Zachowanie porównywalne z piaskownicą. Nie sztuką jest prężyć muskuły po sukcesie, ale właśnie wytłumaczyć się po ciosie. Honoru lublinian bronił menedżer Jacek Ziółkowski, którego prośby by panowie zawodnicy stanęli przed dziennikarzy trafiły w próżnię. Regulamin Speedway Ekstraligi złamany więc posypią się kary. Wytłumaczenie na takie schowanie głowy w piasek jest jedno. Motor nie trzyma ciśnienia.