5. Damian Baliński (urodzony 5 sierpnia 1977) Istna legenda leszczyńskiej Unii. Dołączył do Kolejarza Rawicz, gdy ten zaczął pełnić rolę rezerw najbardziej utytułowanej drużyny w kraju. W minionym sezonie zaczął realizować się jako - w pewnym stopniu - jeżdżący trener. Pełnił funkcję swoistego asystenta Romana Jankowskiego. Teraz drużyna jest już w pełni odrębnym tworem, ale doświadczenie Balińskiego w dalszym pociągu pozostaje dla niej bardzo ważne. W zeszłym roku udowodnił, że wciąż potrafi być przydatnym drugoligowcem - wykręcił średnią 1,892 punktu na bieg. 4. Nicki Pedersen (urodzony 2 kwietnia 1977) Jeszcze przed nadchodzącym sezonem skończy 45 lat, ale wciąż potrafi pokazywać światu zadziorność, która tak polaryzowała kibiców żużla kilkanaście lat temu. Jeździ ostro, bezwzględnie i - co najważniejsze dla kibiców ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz - skutecznie. W minionym sezonie groził zakończeniem kariery, gdy jego rodzima federacja zamierzała zawiesić go za zaatakowanie arbitra podczas spotkania ligi duńskiej. Ostatecznie kryzys udało się rozwiązać. Wielu ekspertów po cichu snuje wizje jego ewentualnego powrotu do cyklu Grand Prix. W żadnym wypadku nie są one nierealne. Przed rokiem zajął wszak dwunaste miejsce w klasyfikacji najlepszych ekstraligowców. 3. Grzegorz Walasek (urodzony 29 sierpnia 1976) Zdecydowanie jeden z największych wygranych sezonu 2021. W poprzedzającym go okienku transferowym nie był w stanie znaleźć sobie pracodawcy, ale dobrze przepracowana zima i wsparcie najlepszego na świecie tunera - Ryszarda Kowalskiego sprawiły, że jeszcze przed pierwszą kolejką wywalczył sobie miejsce w składzie Arged Malesy Ostrów Wielkopolski. Co więcej, na pierwszoligowych torach radził sobie tak wyśmienicie, że eksperci obwołali go głównym architektem awansu ostrowian do PGE Ekstraligi. Chcąc dobrze zaprezentować się w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie musiał przypomnieć sobie swe najlepsze lata. Nie powinno być z tym większego problemu, bo energii wcale mu nie brakuje. Udowodnił to wchodząc w ostry konflikt z Główną Komisją Sportu Żużlowego zeszłej jesieni. 2. Piotr Protasiewicz (urodzony 25 stycznia 1975) Pana profesora, jak mówią o nim kibice Stelmet Falubazu Zielona Góra, czeka pierwszy w karierze sezon spędzony poza najwyższą klasą rozgrywkową. Spadek macierzystej drużyny jest dla niego okazją do ponownego objęcia fotelu jej lidera. Nie jest już może tak szybki jak przed kilkunastu laty, ale na zapleczu powinien należeć do grona zdecydowanie najlepszych żużlowców. Kto wie? Być może będzie to jeden z jego ostatnich sezonów? W województwie lubuskim coraz głośniej mówi się o tym, iż zamierza on wprowadzić Falubaz z powrotem do PGE Ekstraligi, a potem zająć się pracą trenera. Polski żużel z pewnością by na tym skorzystał - trudno znaleźć wśród zawodników równie obiecujących kandydatów na szkoleniowców. 1. Rune Holta (urodzony 29 sierpnia 1973) Niech nie zwiedzie was kontrakt warszawski podpisany przez Holtę w listopadzie! Norweg z polskim paszportem nie zamierza oglądać ligowych spotkań w telewizji! Nic nie wskazuje co prawda na to, by zainteresowanie jego wypożyczeniem przejawiali prezesi z wyższych klas rozgrywkowych, ale już drugoligowcy mają co do niego bardzo zaawansowane plany. W kuluarach mówi się, że największą chrapkę na byłego uczestnika cyklu Grand Prix mają dziś w Tarnowie i Poznaniu, ale gra jeszcze się nie zakończyła. Ściągnięcie do najniższej ligi takiego żużlowca byłoby ogromnym wzmocnieniem. W zeszłym roku świetnie spisywał się przecież w pierwszoligowym ROW-ie Rybnik. Wszystko wskazuje na to, że swe pięćdziesiąte urodziny będzie mógł świętować na torze.