Ta informacja rozgrzała żużlowy świat. Choć nie znamy oficjalnych powodów takiego stanu rzeczy, to nie brakuje głosów, że to najpewniej efekt krytyki wycelowanej w stronę Discovery, której pierwszy rok rządów oceniony został bardzo krytycznie. Dlaczego? Sprawdzamy realizację zapowiadanych zmian przez amerykańskiego promotora. Ekspansja na nowe kontynenty i kraje To bodaj największe oczekiwania związane z rozstaniem się z poprzednim promotorem BSI. Discovery zapowiadało otwarcie się na nowe rynki i promocję żużla na świecie. Miały być zawody w Australii, Nowej Zelandii, a nawet w Stanach Zjednoczonych. I o ile pierwszy rok można było potraktować ulgowo - coś na zasadzie rozeznania terenu, o tyle kalendarz cyklu na sezon 2023 odarł wszystkich z marzeń o ekspansję na nowe kontynenty, gdzie żużel przecież jest popularny. Złośliwi mówią, że zwycięża biznes i twarde spoglądanie na cyferki. Polskie kluby wciąż utrzymują cykl Nie zmieniło się również podejście do polskich miast - organizatorów poszczególnych rund cyklu. Warszawa, Gorzów Wielkopolski oraz Toruń zorganizują w nadchodzącym sezonie turnieje, a za prawa do zawodów muszą zapłacić ciężkie miliony. Kibiców razi fakt, że równocześnie nikt nie robi problemów z obecności takich miast jak Vojens czy Malilla, gdzie stadionowa infrastruktura jest daleka od tej znanej wszystkim w Polsce. Brak świeżej krwii w Grand Prix Niewiele dzieje się także, gdy idzie o rotację zawodników. Od kilku lat o medale walczą te same twarze. Co prawda w ostatnim czasie pojawiły się 2-3 nowe nazwiska, ale bardziej był to efekt wykluczenia rosyjskich zawodników, niż systemu, który sprawiłby, że w turniejach o mistrzostwo świata doświadczylibyśmy dopływu świeżej krwi. Na potwierdzenie tej tezy dodajmy, że stawka zawodników w sezonie 2023 będzie niemal identyczna jak rok wcześniej. Zmiana nastąpiła tylko jedna - Pawła Przedpełskiego zastąpi Kim Nillson. Transmisje dla wybranych Wielu ostrzyło sobie zęby, że po latach, gdy transmisje z zawodów transmitowane były w zakodowanej stacji, wreszcie sygnał z rywalizacji o mistrzostwo świata na żużlu udostępniony zostanie milionom kibicom dzięki stacji Eurosport. I tutaj musieliśmy się rozczarować. Gdy idzie o Polskę, Grand Prix można obejrzeć za pomocą Playera, za którego oczywiście trzeba zapłacić. Tylko polskie rundy pokazywane są na ogólnodostępnym kanale. Marketingowy krok w przód. Czy aby na pewno? Wejście Discovery miało odbyć się z pompą i sprawić, że żużlowe Grand Prix zostanie znacznie lepiej opakowane. Oczywiście nowy organizator wprowadził kilka drobnych nowinek - na przykład w kwestii przeprowadzania zawodów. Pewnie część z nich należy ocenić na plus, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że ponownie apetyty były znacznie większe. Zaangażowano nawet Tony'ego Rickardssona - sześciokrotnego mistrza świata, który stał się ambasadorem cyklu. Brawo, ale nawet obecność takich znakomitych postaci nie zmienia ogólnego odbioru. Miał być "American Dream", a jest - przynajmniej na razie - spory niedosyt. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata