Tarasienko dwoma z rzędu sezonami (2020-2021) zrobił sobie taką reklamę, że w ciągu kilkunastu miesięcy z zawodnika rozważającego zakończenie kariery stał się kimś, kim interesują się najwięksi w lidze. Dostał dziką kartę na GP, zaczął się naprawdę poważnie liczyć. A wszystko to mówimy o żużlowcu, który po fatalnym sezonie 2019 naprawdę nie wiedział, co dalej. Średnia 1,431 mocno zniechęciła go do żużla. Wtedy zmienił jednak bardzo wiele i efekty były natychmiastowe. Faktem jest, że przed zawieszeniem Rosjan, Tarasienko jeździł świetnie. Ostatni raz jednak startował pod koniec sezonu 2021, czyli naprawdę dawno temu. Nikt nie mówi, że Wadim zapomniał jazdy na żużlu. Ale tu jest jeszcze coś, o czym mówią sami zawodnicy. Regularność. Rytm startowy, który pozwala utrzymać formę. U Tarasienki nie ma o tym mowy. Od dawna tkwi w żużlowej stagnacji. Choć dba oczywiście o formę fizyczną, ale same treningi to nie to samo. Dudek po powrocie latał. Ward przemyślał swoje życie Gdy w 2015 roku Patryka Dudka ponownie ujrzeliśmy na torach żużlowych (był zawieszony za stosowanie metyloheksanaminy), momentalnie wszedł na wysoki poziom. Z sezonu 2015 nie zostało mu za wiele, ale było widać potężny głód jazdy u człowieka, który ewidentnie bardzo żałował tego, co się stało. Zresztą tak naprawdę od tamtego momentu Dudek stał się etatowym żużlowcem klasy światowej. Następny rok był dla niego kapitalny, zdobył tytuł IMP i awansował do Grand Prix. Zawieszony był także Darcy Ward. U niego była wpadka alkoholowa. Australijski żużlowiec wrócił latem 2015 i oczywiście prezentował się kapitalnie. Tego akurat każdy się spodziewał, bo jak mówił o nim Sławomir Kryjom, Ward do jazdy na żużlu po prostu był stworzony. Ale po powrocie do sportu u Darcy'ego zauważono coś jeszcze. Dojrzał. Zmienił podejście i być może na dłużej zagościłby wśród najlepszych na świecie. Wielu mówi, że teraz biłby się ze Zmarzlikiem o złoto. Niestety, w sierpniu wydarzyło się coś, o czym chyba nikomu przypominać nie trzeba. Hampel nie był sobą. Mówili, że już nie wróci do formy W sierpniu 2016 po paskudnej kontuzji odniesionej 14 miesięcy wcześniej, do żużla wrócił Jarosław Hampel, wówczas żużlowiec z absolutnej światowej czołówki, medalista mistrzostw świata. Ale to nie był powrót udany. Hampel jeździł asekuracyjnie, widać było brak objeżdżenia, momentami może nawet trochę zawahania. Średnia 1,522 mówiła sama za siebie. Pojawiły się opinie, że do formy już nie wróci, bo kontuzji było za wiele. Ale on wrócił. Sezon 2017 był już dla niego świetny. Początki jednak miał trudne, bo rok wcześniej bardzo się męczył. W 2020 po bardzo długiej przerwie na tor wrócił także Grzegorz Zengota, który jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej na skutek błędu lekarzy z Hiszpanii, omal nie stracił nogi. Po zawodnika sięgnęła Polonia Bydgoszcz, desperacko broniąca się wówczas przed spadkiem z ligi. Przy pomocy Zengoty udało się to zrobić. Nowy zawodnik świetnie wkomponował się w zespół i fantastycznie wrócił do żużla. Dodajmy na marginesie, że pośrednio spory udział w utrzymaniu Polonii miał... Tarasienko. Zawalił on w dwóch z rzędu meczach kluczowe biegi Lokomotivowi, którego pozycja w walce o utrzymanie wydawała się bardzo bezpieczna. Rok później... stał się zawodnikiem Polonii. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo