Organizatorzy mistrzostw świata postanowili wprowadzić coś, co z jednej strony w żaden sposób nie wypaczy wyników rywalizacji, a z drugiej może ją mocno urozmaicić. Daniel Bewley po zwycięstwie w sprincie w Warszawie ma +4 w klasyfikacji generalnej GP. Jeśli wygra także w Cardiff, będzie miał dzięki temu przepisowi osiem dodatkowych punktów. Ile to znaczy w skali całego sezonu, nikomu nie musimy uświadamiać. Jeden punkt potrafił decydować o medalach czy o utrzymaniu w stawce na kolejny rok. A tu mamy do wzięcia punktów osiem. Cuda w polskiej lidze. Ten prezes przeprowadził hitowy transfer!W Warszawie do biegu sprinterskiego nie dostał się dość nieoczekiwanie Bartosz Zmarzlik, czyli hegemon ostatnich lat i niemal stuprocentowy faworyt do tytułu mistrza świata 2024. Polski zawodnik już w Gorican trochę stracił, bo zajął "tylko" czwarte miejsce. Dla każdego rywala byłby to w zasadzie sukces, ale dla Zmarzlika każda lokata poza podium to właściwie porażka. Straty nie są duże, ale rywale nie położyli się przed Polakiem. Być może czeka go dużo trudniejsza walka niż komukolwiek mogłoby się wydawać. To może mu zabrać kolejne złoto? Na ten moment bardzo dobrze w sezonie 2024 prezentuje się Jack Holder, czyli zwycięzca z Gorican i aktualny lider klasyfikacji generalnej. Ma nad Zmarzlikiem raptem sześć punktów przewagi, a na tym etapie to tyle, co nic. Sytuacja może jednak znacząco się zmienić, jeśli na przykład Zmarzlik dziś wieczorem nie wejdzie do finału, a Holder się w nim znajdzie (a już w ogóle, jeśli wygra). Zmarzlik jakoś szałowo w stolicy nigdy nie jedzie, a Holder takie areny uwielbia. Może się okazać, że po sobotnich zawodach rywal z Australii będzie miał nad Zmarzlikiem 10 lub więcej punktów przewagi. A tu już coś.Załóżmy, że to się wydarzy, a w dalszej fazie sezonu Zmarzlik zacznie odrabiać straty do Holdera. Musi jednak przy tym liczyć na wpadki kolegi z Motoru Lublin, których rok temu nie było praktycznie wcale. Medal Holderowi zabrała w zasadzie jedynie absencja w jednym turnieju. Mogą decydować pojedyncze punkty, na przykład te ze sprintu w Cardiff. Zmarzlik musi mieć się bardzo na baczności, bo spore jest grono rywali będących w dobrej formie. A w Chorwacji zobaczyliśmy, że ze Zmarzlikiem da się wygrać. Pytanie, czy można to zrobić na przestrzeni całego cyklu. Polski klub pod ostrzałem, kibice wściekli. Gigantyczne pieniądze w błoto