Sezon 2023 dla wicemistrza świata sprzed dziewięciu lat dobiegł końca wcześniej niż on sam to planował. Krzysztof Kasprzak odniósł kontuzję. Miał duży problem z kolanem i gdzieniegdzie mówiło się nawet, że zagrożony jest jego powrót do żużla, bo po pierwsze uraz jest poważny, a po drugie wiek zawodnika (za rok skończy 40 lat) także już nie pomaga w szybkiej i bezproblemowej rehabilitacji. Kasprzak jest po poważnej operacji, a że z kolanem nie ma żartów, to na razie chce przede wszystkim w spokoju wrócić do formy fizycznej. Ostatnie sezony nie były dla niego udane. Co prawda Kasprzak przyzwyczaił do tego, że ewidentnie lepiej jeździ w latach parzystych (to wtedy właśnie osiągał największe sukcesy, jak choćby wspomniane srebro w GP), ale ta najnowsza historia to już słabe wyniki nawet w tych teoretycznie korzystnych dla niego. Spodziewano się, że będzie zmuszony do jazdy w 1. Lidze, bo tam wciąż mógłby być bardzo mocny. Pozostawało pytanie, czy ego pozwoli mu tam jeździć. Dla wielu nie jest to łatwe. Kasprzak ma jednak status dawnej gwiazdy. Giełda prawie na finiszu, a w sprawie Kasprzaka cisza Ostatnio zaczęły krążyć pogłoski, że Kasprzak być może będzie musiał zakończyć karierę. Na łamach WP powiedział to nawet Grzegorz Leśniak, prezes Cellfast Wilków Krosno (Kasprzak momentalnie to zdementował). Dowodem na duże prawdopodobieństwo takiej decyzji miał być zdaniem niektórych fakt, że niemal wszyscy zawodnicy są już mniej lub bardziej dogadani w jakichś klubach pod kątem przyszłorocznych kontraktów, a u Kasprzaka panuje cisza. Nikt o nim nie mówi, nikt o nim nie pisze. Zawodnik ma jednak kilka propozycji, najprawdopodobniej pójdzie do 1. Ligi. Tym samym będzie to kolejny naprawdę znany i utytułowany żużlowiec, który zdecyduje się najpewniej na zejście o poziom niżej. Mówimy przecież o zawodniku, który jeszcze kilka lat temu był etatowym członkiem reprezentacji Polski, uczestnikiem Grand Prix 2021, mistrzem Polski i multimedalistą wielu imprez rangi krajowej i międzynarodowej. Tego nikt mu nie odbierze, choć kiepskimi sezonami trochę zamazał te wspomnienia sprzed lat. Zawodził ostatnio w zasadzie wszędzie, gdzie jeździł. W 1. Lidze ma jednak sporą szansę na odbudowę. Spójrzmy choćby na to, ile starty w tych rozgrywkach dały Przemysławowi Pawlickiemu.