Od wielu sezonów oczekiwania względem Apatora Toruń są większe, niż wynik sportowy toruńskiego zespołu. Choć w tym roku Apator zajmie miejsce w TOP 4 i tak naprawdę nie zawiedzie kibiców, to trzeba przyznać wprost, że gdyby nie kontuzja Andersa Thomsena, Apatora nie byłoby w półfinałach. Z jakiegoś powodu wielkie nazwiska nie jadę dobrze w toruńskich barwach, a juniorzy okrzyknięci wielkimi talentami, jak Krzysztof Lewandowski i Mateusz Affelt wprost cofają się w rozwoju. W przyszłym sezonie stery nad zespołem Apatora obejmie Piotr Baron. Czy były już menedżer Fogo Unii Leszno poradzi sobie z ogromnym, toruńskim wyzwaniem? - To będzie na pewno trudny powrót do Torunia. Dziś jak się patrzy na ten klub, to trzeba przede wszystkim zobaczyć, jak to wszystko tam działa. Pracowałem w bardzo dobrze ułożonym klubie. Nie twierdzę, że Toruń taki nie jest, natomiast trzeba zobaczyć, co jest problemem i to będzie trudne. Czeka nas trudny sezon, bo muszę zobaczyć jak to wszystko jest zrobione, poznać ludzi - powiedział Piotr Baron w programie Rozmowa Interii. Znajomość zawodników będzie atutem Atutem nowego menedżera Apatora będzie znajomość z zawodnikami. Zaufanie na linii menedżer - żużlowiec to ogromny atut, który w przypadku Piotra Barona może okazać się kluczowy do odniesienia sukcesu. Wiedział, jaką kadrą będzie dysponował Apator Piotr Baron nie podjął pracy w Apatorze w ciemno. Menedżer doskonale wiedział, jaką kadrą będzie dysponować jego przyszły klub, a to ważny aspekt tej pracy. - Rozmawiałem z jedną osobą na temat juniorów i tak dalej, ale co do tworzenia zespołu, to zdawałem sobie sprawę jaka będzie kadra, bo zawodnicy mają tam kontrakty wieloletnie. Wiedziałem czym Apator będzie dysponował - zakończył Piotr Baron.