Nie obfitował w ogromne emocje pierwszy pojedynek dwumeczu ROW-u z Enea Falubazem, którego stawką jest bilet do przyszłorocznej PGE Ekstraligi. Zielonogórzanie wykorzystali brak dwóch podstawowych zawodników gospodarzy i pewnie pokonali rywali ze Śląska 50:40. Nic więc dziwnego, że kibice co jakiś czas spoglądali nie na tor, a na trybunę honorową. Tam pojawił się bowiem Lukas Podolski. Mistrz świata z 2014 roku skorzystał z okazji i w ramach czasu wolnego wybrał się na wycieczkę do Rybnika. Obecność znakomitego piłkarza nie uszła także uwadze stacji Canal+, która pokazywała spotkanie. W trakcie jednej z przerw 38-latek udzielił wywiadu przed kamerami francuskiego nadawcy. - To mój pierwszy raz na żużlu - powiedział prosto z mostu reprezentant Górnika Zabrze. Dostałem zaproszenie i wpadłem z racji tego, że nigdy nie byłem. Do tej pory grałem za granicą. Cała moja rodzina jest zakochana w żużlu. Tata pamięta mistrzowskie czasy ROW-u. Dlatego od zawsze chciałem przyjechać i teraz nadarzyła się odpowiednia okazja. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba - dodał. On zrobił na Podolskim największe wrażenie Największe wrażenie na niemieckim piłkarzu polskiego pochodzenia zrobiły zwłaszcza popisy Brady’ego Kurtza. Australijczyk okazał się jednym z głównych bohaterów ROW-u i co najważniejsze nie było dla niego biegów straconych, bo nawet po słabszym starcie od razu zaczynał gonić szybkich rywali. Podolski poza podziwianiem lidera rybniczan, szybko zaczął interesować się również szczegółami dotyczącymi dyscypliny. Podpytywał on chociażby ile dokładnie trwa sezon oraz o to, kiedy odbywa się przerwa na równanie. Prędko Lukasa Podolskiego na stadionie żużlowym ponownie jednak nie ujrzymy, ponieważ do końca tegorocznych zmagań zostało zaledwie kilka zawodów.